Połowa kwietnia, choć pandemiczna zachęcała pogodą do wyjścia by… pojeździć motorem. Pokusa była tak silna, ze uległem je, gdy tylko było to możliwe, tzn. po ustaniu obostrzeń państwowych związanych z niemożnością wychodzenia do parków i lasów.
Gdy obostrzenia zwilżały, wyciągnąłem mojego metalowego rumaka i postanowiłem pognać przed siebie, aby przegonić rumaka ale i odreagować to siedzenie w domu.
Pojechałem nad jeden ze stawów w moim mieście gdzie zrobiłem kilka fotografii, potem na chwilę do rodziców, a w drodze powrotnej do domu fotostop na jednym z wiaduktów miejskich.