Korzystając z pięknej czerwcowej pogody postanowiłem jednego wieczoru wybrać się na spacer do starej ale odrestaurowanej fabryki jednego z potentatów bawełny, który miał swoje włości w moim mieście. Piękna wyczyszczona czerwona cegła tworzy niesamowity klimat starych – można by powiedzieć zabytkowych fabryk wielkiego Geyera.
Obok, bo dosłownie przez ulicę znajduje się park z jeziorkiem, który dla ówczesnych pracowników fabryki – manufaktury włókienniczej stanowił miejsce wypoczynku i relaksu po pracy.
Do niedawna stare pomieszczenia pofabryczne popadały w ruinę. Cześć budynków została wyburzona, inne same się rozpadły ale dzięki pomysłowi jednego z inwestorów, który wpadł na pomysł by ratować dziedzictwo niemieckiego potentata bawełny i w miejscu, gdzie kiedyś tętniło życie przemysłowe – dziś tętniło życie towarzyskie. Na terenach dawnej fabryki w przyszłości – już niedługo – znajdą się lokale użytkowe, kawiarnie, sklepy, a na olbrzymim wybrukowanym placu organizowane będą wydarzenia artystyczne: koncerty, pikniki, a w okresie wakacyjnym – tak jak teraz kino plenerowe zwane – polówką.
Niesamowity klimat starego – nowego miejsca na mapie mojego miasta urzeka i pokazuje, że warto ratować to co stare, które jest tak piękne!