Ostatnia niedziela była trochę wolniejsza, bo nie było popołudniowych zajęć związanych z moją posługą medialną. Słoneczna jesienna pogoda i nie najniższa – jeszcze – temperatura zachęciła mnie do spędzenia kilku chwil na moim metalowym rumaku.
Wsiadłem pojechałem przed siebie i … zatrzymałem się na kilku foto przystankach, aby zatrzymać ulotne chwile w obiektywie aparatu. Kilka fotografii w jesiennej scenerii sprawia, że czarna barwa motocykla odbija kolor żółtych i czerwonych liści złotej Polskiej jesieni.
Zatrzymałem się i zrobiłem kilka zdjęć w starej przestrzeni pofabrycznej. Kiedyś w tych fabrykach można było usłyszeć krosna tkające przędzę, dziś cisza, aż kuje w uszy. Przestań wyjątkowa i niepowtarzalna uwieczniona na fotografii sprawi, że będzie do czego wracać po latach.