Niedzielna wyprawa do Włocławka, była bardzo spontanicznym zrywem. Postanowiłem wykorzystać słoneczną wiosenną pogodę i pośmigać na moto. Dlaczego Włocławek, to już pisałem, choć wybór nieprzypadkowy, to jednak wyprawa super.
Po wyjeździe z miasta wjechałem na autostradę i prawie całą drogę spędziłem na autostradzie jadąc – ku mojemu zdziwieniu – w zasadzie sam. Bo tylko co jakiś czas, ktoś mnie minął. Wiec po pierwsze miło, przyjemnie i co najważniejsze bezpiecznie było na trasie.
Odwiedzając Włocławek, przed spotkaniem z moim uczniem, o czym już pisałem odwiedziłem miejsce szczególne, bo uświęcone męczeństwem księdza diecezjalnego, który w czasie stanu wojennego za miłość do Pana Boga i do Ojczyzny został zamordowany i rzucony do Wisły, a wyłowiony na tamie we Włocławku.
Mowa oczywiście o bł. ks. Jerzym Popiełuszce – męczenniku polskiego komunizmu. W miejscu odnalezienia ciała błogosławionego, przy tamie we Włocławku ustawiono tablicę pamiątkową oraz duży krzyż przypominający to tragiczne męczeństwo.
Odwiedziłem także inne miejsca w Włocławku jak katedrę włocławską czy Kościół seminaryjny.
Trasa z Włocławka do domu, mimo niedzieli wieczór była bardzo spokojna. Wprawdzie jechałem autostradą, ale mimo to było bardzo spokojnie.