Drugi dzień pielgrzymowania rozpoczęliśmy od szybkiego śniadania i wyruszyliśmy na szlak. Wstając rano ucieszyłem się, bo jak się okazało noga odpoczęła i nie bolała – a kolano przez noc się zregenerowało.
Radość moja jednak nie trwała zbyt długo, gdyż już po blisko 2,5 godzinie marszu po górach – dość strome podejścia i zejścia – i przejściu 5 km. ból kolana odezwał się na nowo. Był to taki ból, który uniemożliwiał pójście dalej. Znów pojawiło się tysiąc myśli co robić dalej.
Najpierw założyłem jedną, a potem drugą opaskę uciskową, które nie zniwelowały bólu, wiec.. by nie być hamulcowym dla pozostałych postanowiłem, że przerywam pielgrzymowanie i… wsiądę w autobus do Santiago i tam będę czekał na moich współtowarzyszy.
Tak pożegnałem moich kolegów i udałem się do najbliższej wioski, by tam wsiąść w autobus do Oviedo, a następnie pojechać do Santiago. Smutny, zawiedziony sam sobą i moją słabą kondycją, brakiem perspektywy pielgrzymowania do którego się przygotowywałem i na które czekałem postanowiłem zakończyć tegoroczne #CaminoPrimitivo.
Ale…
Moim smutkiem podzieliłem się z moją Siostrą – wytrawną Pątniczką – która… (właśnie po to Pan Bóg daje księżom Siostry) powiedziała – nie rezygnuj, znajdź inny kawałek trasy, krótszy, który będziesz pokonywał po 20-25 km. dziennie i dojdziesz do celu. Posłuchałem i tak też zrobiłem.
Wsiadłem w autobus do Oviedo. Dojechałem na dworzec autobusowy i zacząłem szukać miejsca, skąd mógłbym pielgrzymować. Chciałem jechać do Lugo – które jest na szlaku primitivo, ale ani autobusu, ani pociągu na dany dzień nie było, jedyny autobus jaki był na dany dzień z miejscami był do Santiago. Śledząc przystanki tego autobusu postanowiłem pojechać do Guitiriz (120 km. od Santiago). Niestety okazało się, że ta miejscowość nie jest na szlaku więc trzeba cofnąć się do Bammonde (5 km.) które jest na szlaku. Pomyślałem – jak dojadę do Guitiriz, to ten kawałek do Bammonde jakoś dojdę.
Jadąc do Guitiriz nagle wpadł mi do głowy pomysł, a może z tej miejscowości jeździ kolej do Bammonde? Tak tez było i z przystanku autobusowego przeszedłem na stację kolejową i po odczekaniu 1,5 godziny i przejechaniu 10 min. pociągiem dotarłem do Bammonde wchodząc tym samym na szlak #CaminoNorte.
W Bammonde poszedłem do pięknego dużego albergu, gdzie spędziłem noc kończąc drugi dzień. Dzień drogi, bólu kolana, zawiedzionych nadziei, rezygnacji, światełka w tunelu, pomysłu Siostry i powrotu na szlak – na Camino Norte.