Środę 31 lipca rozpoczęliśmy bardzo wcześnie, bo o 4:00 rano, by móc jeszcze przed 5:00 wyruszyć na szlak. Plan został wykonany i pomimo ciemności – bo w Hiszpanii późno robi się jasno – dzięki czołówce – udało się ruszyć w drogę. Celem drugiego dnia Camino było – oddalone o 31 km – Gonzar.
Idąc nocą mieliśmy okazję – najpierw zobaczyć gwiaździste niebo, wszak dookoła nie było miasta więc nic nie świeciło, a następnie powoli budzące się słońce opromieniające pola i lasy, a później również nas.
W drodze zatrzymaliśmy się na chwilę na kawę i pyszne ciasto w niewielkiej i bardzo urokliwej kawiarni – barze – w którym oprócz nas byli już inni pielgrzymi idący na Camino. Można było chwilę odpocząć, nabrać sił, by iść dalej.
Wędrując na Camino można spotkać – ustawione co jakiś czas – słupki z muszelką i strzałką – które informują, w którą stronę należy iść dalej i ile kilometrów zostało jeszcze do celu. W drugim dniu naszego pielgrzymowania minęliśmy słupek na którym pojawiła się liczba 100- 100 km do Santiago. I tak z każdym kolejnym kilometrem liczby te malały, malały, malały.
W czasie Camino mieliśmy okazję do wspólnej modlitwy różańcowej. Niosąc różaniec w ręku zaczepił nas jeden z pielgrzymów – jak się okazało pochodził z Libanu i zapytał, czy może się z nami pomodlić. I tak on mówił po libańsku pierwszą część, a my po polsku odpowiadaliśmy. Jako, że zostały nam dwie dziesiątki, to te odmówiliśmy razem kończąc wspólną modlitwę śpiewem – tym razem po łacinie – salve Regina! To było dla mnie wyjątkowe doświadczenie Kościoła. Możemy być z różnych krajów, różnych światów, ale łączy nas Chrystus – jedna wiara, jeden chrzest i jeden Kościół.
Doszliśmy do celu naszej wędrówki – do Gonzar – ale… jak się okazał w dwu albergach nie było miejsca, więc… trzeba było iść dalej. Kolega sprawdził gdzie są kolejne albergi na trasie i tam też się udaliśmy. W drugiej wiosce do której doszliśmy alberge był nieczynny i tak doszliśmy do Airexe, gdzie na końcu wioski były dwa alberge i jednym z nich znaleźliśmy nocleg za 13 euro.
W tym dniu nie odprawiliśmy jeszcze Mszy św. dlatego też rozmawiając (przez translator) z panią prowadzącą aleberge dowiedzieliśmy się, że o 19:30 będzie Msza św. w miejscowym kościółku, którą odprawi ksiądz, który przyjedzie do wioski, więc jeśli chcemy możemy się dołączyć. Tak też zrobiliśmy.
Starszy – pewnie po 70 – kapłan pozwolił nam dołączyć się do Eucharystii, którą sprawowało 4 kapłanów, a obecnych było 3 wiernych – w tym pani z naszego alberge. Po Mszy św. był czas na wspólną fotografię i słowa jednej z kobiet – 3 księży i takich młodych, a my nie mamy tutaj na stałe księdza. Te słowa mocno mnie uderzyły i pokazały jak wielkie jest pragnienie duchownego, a jeszcze bardziej Eucharystii.
W drugim dniu #KapłańskieCamino2024 przeszliśmy dokładnie 40 km, co oznacza, że w nogach mieliśmy już 62 kilometry. Co raz bliżej do Santago!