Przyszedłem na świat dokładnie 41 lat temu. Był to 5 lipca 1983 roku godz. 4:45 – co jasno wskazuje że Mama miała wówczas ciężką, gorącą – bo to lipiec – noc. Czy było to piękny dzień? Dla całego otaczającego mnie świata pewnie dzień jak każdy inny, a dla mnie? Dla mnie był wyjątkowy, bo w tym dniu pojawił się pierwszy oddech – samodzielny, pierwszy płacz i wiele innych pierwszych rzeczy. A no i moim rodzicom trochę w tym dniu ulżyło – Mamie zrobiło się trochę lżej, bo wyszedłem na świat, a i Tato odetchnął wiedząc, że syn przyszedł na świat.
Pan Bóg jest bardzo dobry, że pozwala mi cieszyć się kolejnym dniem, rokiem mojego życia. Pozwala mi nie tylko cieszyć się ale i rozwijać się, zmieniać – nie koniecznie na lepsze – ale i uczyć się świata i ludzi, którzy są obok mnie.
Za kolejny rok, za 41 lat życia niech Pan Bóg będzie uwielbiony! Rodzicom, Rodzeństwu, Babci i najbliższym dziękuję za cierpliwość nade mną, bo ze mną nie łatwo wytrzymać!