W szóstym dniu mojej posługi jako wolontariusza – podobnie jak w dniach poprzednich po – porannej Mszy świętej w kaplicy konwentu poszedłem do szpitala, by tam posługiwać na oddziale chirurgii ogólnej.

Poranna toaleta przebywających na oddziale, ścielenie łóżek oraz mierzenie ciśnienia, to zadania które podjąłem od rana, a następnie poszedłem do laboratorium zanieść pobraną krew, by następnie pojechać z trzema chorymi na blok operacyjny – gdzie odbywały się operacje tarczycy.

Dzisiejszy dzień był nieco łatwiejszy, gdyż nie było kolejnych przyjęć, a ośmiu chorych – po wcześniejszych zabiegach – wyszło do domu. Tym samym trzeba było powlec osiem łóżek i przygotować je na kolejne przyjęcia. Na części brudnej – gdzie przyjmowani są pacjenci covidowi, także było pusto, gdyż pacjentka po otrzymaniu tekstu okazała się mieć test negatywny.

Spotkanie z pacjentami, oraz obowiązki sanitariusza skończyłem po 15:00.

Nic nie dzieje się przez przyczyny, a wszystko jest działaniem Bożym, skąd to stwierdzenie na koniec sobotniego wpisu? Otóż w przedostatnią sobotę listopada w zakonie bonifratrów obchodzona jest uroczystość Matki Bożej – Królowej Zakonu Szpitalnego. To właśnie tę uroczystość mogłem świętować wraz z Braćmi i oddawać wraz z Nimi cześć Tej, która zawsze spieszy na ratunek swoim dzieciom.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here