Kolejny montaż reportażu w TVP za mną. Tym razem 25 min. reportaż, który wyprodukowałem wraz z moim operatorem i montażystom składany był przez 2 miesiące (czerwiec i październik) w dwóch państwach we Włoszech i w Polsce.
Przesłane wcześniej „flaki” trafiły na stół montażowy, a ja ze swoim przygotowanym wcześniej scenariuszem rozpocząłem pracę. Zaczęliśmy o 8:40, a skończyliśmy o 11:555. Tak więc wcale nie tak najgorzej – jeśli chodzi o czas.
Ten październikowy montaż był dla mnie o tyle wyjątkowy, że montażysta, którego dobrze znam mojej pierwszej parafii (mój parafianin) zaproponował, że skoro i tak razem pracujemy, to może będziemy mówić sobie „per ty”. Przyznam, że propozycja mnie trochę zszokowała i zdumiała, ale i dała mi wiele radości. Choć czuję się młody, to jednak poczułem się jak ktoś równy z tym kto ma dużo, dużo więcej doświadczenia jak ja w pracy w telewizji.
Jak widać każdy kolejny montaż odkrywa przede mną nowe – ciekawe doświadczenia i daje dużo radości.