Czas pobytu w seminarium duchownym – „szkole” przygotowującej do pełnienia posługi kapłańskiej powoli dobiega końca. Pod koniec piątego roku nauki przychodzi czas, całkowicie szczególny – przygotowania do przyjęcia pierwszych święceń, święceń diakonatu. Napisałem, że jest to szczególny czas. Na czym polega owa szczególność? Otóż, wraz ze święceniami kleryk staje się już duchownym, zaczyna przynależeć do stanu duchowieństwa. To wielka radość i zaszczyt ale także wiążące się z tym obowiązki i zadania. Dlatego tez przygotowania również są istotne. Trzeba być pewnym, całkowicie pewnym swojej decyzji, pójścia za Jezusem i pełnienia Jego woli w swoim życiu. Trzeba chcieć stać się sługą dla wiernych, a za chwilę pasterzem – duszpasterzem.
Ktoś powie, przecież jak się idzie do seminarium, to idzie się w jakimś celu, po coś. Owszem! Każdy chłopak w głębi serca ma pragnienie pójścia za Panem i służenia Mu ale.. gdy przychodzi czas ostatecznej decyzji i powiedzenia, tak, ja chcę być księdzem! Wówczas przychodzi zły i rozpoczyna swoje nęcenie, swoje kuszenie i podpowiadanie planów co do ludzkiej przyszłości. Przychodzi i mówi: wiesz, nigdy nie będziesz miał żony, nie będziesz miał swojego dziecka, nie będziesz miał własnego domu, nie będziesz mógł powiedzieć, skończyłem pracę nic mnie nie obchodzi, zobacz jak żyją twoi znajomi, a ty? A ty nie będziesz mógł tak żyć! Czy warto? Czy nie można być dobrym katolikiem, pobożnym wiernym? Czy od razu musisz być księdzem? Inni nie będąc nim, się zbawią więc i ty tak możesz. To ewidentne pokusy szatana, który jak pisałem przychodzi i podsuwa różne myśli ale zapomina lub wcale nie chce pamiętać o słowach i obietnicy Pan Jezusa:…każdy, kto dla mego imienia opuści dom, braci lub siostry, ojca lub matkę, dzieci lub pole, stokroć tyle otrzyma i życie wieczne odziedziczy. (Mt 19.29)
Dlatego czas piątego roku w seminarium powinien być oparty na modlitwie i byciu w zjednoczeniu z Jezusem. Być na modlitwie i pytać Pana – czy ja się nadaję, czy Ty mnie chcesz jako księdza, czy to jest moja droga? Te pytania trzeba stawiać sobie ale i pytać się Jezusa. A Jezus… On przyjdzie z odpowiedzią… jeśli nie wprost, to przez usta przełożonych, spowiednika, czasem przez innych ludzi lub przeróżne wydarzenia naszego życia. Przygotowanie do pierwszych święceń jak widać jest też walką wewnętrzną, zmaganiem się z pokusą ale także czasem łaski wejścia w relację, głębszą relacje z Jezusem.
Gdy w swoim wnętrzu wyczuwasz już, jesteś przekonany, że to właśnie ta droga z radością biegniesz i pytasz czy przełożeni także widzą w tobie tego, który ma powołanie. Bywa i tak, i tak… . Jednak najczęściej jest to zgoda na przyjęcie święceń, gdy zgody zabraknie, kandydatowi daje się czas do przemyśleń, modlitwy i zastanowienia się nad swoja drogą do kapłaństwa.
Gdy usłyszy się słowo – tak, rusza „machina” związana z przygotowaniem do świeceń – tym zewnętrznym i wewnętrznym. Jeśli chodzi o wymiar zewnętrzny to w sklepach lub u sióstr zakonnych zamawia się stuły diakońskie, niektórzy zamawiają dalmatyki (szata z rękawami w której posługuje diakon w czasie sprawowania Eucharystii). Przygotowuje się asystę na liturgię przyjęcia święceń, no i zaproszenia dla rodziny i najbliższych. Tyle wymiar zewnętrzny natomiast gdy chodzi o wnętrze, a to zupełnie inna sprawa. Zanim kandydat przyjmie święcenia tuż przed nimi odprawia wraz z innymi kandydatami swoje pięciodniowe rekolekcje w jakimś ośrodku rekolekcyjnym. Są to rekolekcje zamknięte, które służą wyciszeniu, medytacji Słowa Bożego i adoracji Najświętszego Sakramentu. To dobry czas spotkania z Panem Jezusem i potwierdzenia wyboru pójścia za Nim! Rekolekcje głosi osoba wyznaczona przez Biskupa lub przełożonych seminarium. Po zakończeniu rekolekcji kandydaci przyjeżdżają do seminarium by następnego dnia przyjąć święcenia. Ale.. jeden dzień od drugiego oddziela noc, która (w moim seminarium) jest czasem spotkania z Panem Jezusem w cztery oczy! W kaplicy jest adoracja Najświętszego Sakramentu i każdy z kandydatów ma godzinę, by spotkać się z Tym komu ma służyć jako diakon, spotkać się oko w oko i porozmawiać z Nim, oddać się Mu, powiedzieć, że się Go kocha.
Rano, w obecności całej wspólnoty seminarium przyszli diakoni w kaplicy seminaryjnej składają swoje wyznanie wiary i przysięgę wierności Panu Bogu i Kościołowi katolickiemu wraz z Jego głową – Ojcem Świętym.
Po zakończeniu uroczystości w seminarium już tylko chwila i Msza święta z obrzędem święceń. W procesji wejścia do ołtarza tuż przed kapłanami idą kandydaci do święceń ubrani w białe alby. Po kazaniu wszyscy wstają, a rektor seminarium wzywa kandydatów po imieniu, a następnie biskup stawia pytania: czy chcesz: zostać diakonem, pełnić posługę w Kościele, zachowywać dyscyplinę sakramentalną (celibat), odmawiać liturgię godzin (brewiarz)? Kandydaci do diakonatu padają na twarz (kładą się krzyżem) i śpiewana jest litania do Wszystkich Świętych, by przez Ich wstawiennictwo Pan Bóg udzielił łaski nowym diakonom. Następnie Biskup odmawia modlitwę święceń i w ciszy nakłada ręce. Diakoni przywdziewają szatę diakońską – dalmatykę. Kolejnym ważnym momentem święceń jest wręczenie Pisma świętego, którego diakon jest głosicielem i znak pokoju. Na koniec przez komentatora padają słowa – oto mamy nowych diakonów (i rozlegają się brawa). Dalej Msza święta celebrowana jest według znanego porządku.
Oto kleryk końca piątego roku został diakonem, stał się częścią kościoła hierarchicznego. Stał się duchownym, najbliższym współpracownikiem biskupa i kapłanów. Ale czy to już koniec drogi? Nie! Jeszcze droga do kapłaństwa trwa…ale koniec już co raz bliżej!
Co może robić diakon?
1. Czytać Ewangelię w zgromadzeniu liturgicznym,
2. Głosić kazania i homilie,
3. Sprawować Sakrament Chrztu św. ,
4. Asystować przy Sakramencie Małżeństwa.,
5. Odprawiać pogrzeb chrześcijański
6. Rozdawać Komunie Św. wiernym,
7. Zanosić Eucharystię chorym,
8. Celebrować nabożeństwa,
9. Świecić i błogosławić ludzi i rzeczy.