Kolejny artykuł o powołaniu w Rycerzu Młodych. Niech Pan Bóg działa w sercach młodych ludzi tak jak działał w sercu młodego Samuela.
W ostatnim artykule zastanawialiśmy się nad tym czym jest powołanie i jak je zdefiniować. Dziś chciałbym Was zaprosić byśmy wspólnie przyjrzeli się powołaniu jakie miało miejsce na kartach Pisma świętego. Wśród wielu, którzy wybrali drogę, którą zaproponował Pan Bóg ludziom był Samuel – jeden z bohaterów Starego testamentu. Urodził się w okresie sędziów. Był synem Elkana i Anny. Jako małe dziecko został przez swoich rodziców ofiarowany Bogu i oddany na wychowanie arcykapłanowi Helemu. Pewnego dnia w życiu Samuela miało miejsce pewne wyjątkowe i niezapomniane wydarzenie. Oto pewnego wieczoru gdy jak co dzień położył się spać usłyszał w swym sercu wewnętrzny głos, który wołał: Samuelu, Samuelu. Młody chłopak wstał i poszedł do swojego wychowawcy, sądząc, że to on go wzywa. Heli zdziwiony postępowaniem chłopca powiedział, że on go nie wołał. Chłopiec poszedł i położył się spać. Po kilku chwilach znów pojawiło się wołanie, znów po imieniu, znów wewnętrzny głos. Podobnie jak ostatnim razem Samuel poszedł do swego mistrza kapłana Helego. Tym razem też usłyszał, że ma iść i położyć się spać ale gdyby kto wołał następnym razem miał Samuel odpowiedzieć na wołanie tak jak polecił mu jego nauczyciel. Istotnie wołanie pojawiło się po raz trzeci. Samuelu, Samuelu, ten przebudził się i odpowiedział tak, jak mu Heli polecił: mów Panie bo sługa Twój słucha.
Tak Samuel odpowiedział na Boże wołanie skierowane do niego. Zobaczmy, że nie rozpoznałby głosu Bożego gdyby nie kapłan Heli, który rozpoznał, kto woła chłopca. Gdyby nie Heli, który wskazał na Pana Boga i podpowiedział młodemu Samuelowi jak odpowiedzieć na wołanie Bożej. Samuel pozostałby głuchy na głos, który usłyszał.
Jak przed wiekami za czasów Samuela, tak i dziś Pan Bóg woła człowieka. Dziś także nie pozostawia nas samym sobie i stawia na drodze naszego życia ludzi, którzy jak Heli mogą nam wskazać drogę pójścia za Jezusem i sposób odpowiedzi na Jego wołanie.
W diecezji w której posługuję w okresie ferii zimowych organizowany jest przez Wyższe seminarium Duchowne dwudniowy dzień skupieni dla chłopaków ze szkoły gimnazjalnej i ponadgimnazjalenej. Ten wyjątkowy czas jest przeznaczony do tego by zastanowić się nad swoim życiem, postępowaniem, przyjrzeć się życiu seminaryjnemu ale i uczyć się słuchać co Pan Jezus chce powiedzieć mi, co mówi do mego serca.
Gdy dowiedziałem się o tym dniu skupienia, informację wywiesiłem na ministranckiej tablicy informacyjnej znajdującej się w naszej zakrystii. Ministranci czytali ale zainteresowania szczególnego nie było. Termin skupienia się zbliżał ale zgłoszeń nie było. W końcu zgłosiło się trzech chłopaków. Zawiozłem ich do seminarium i zostawiłem na tę chwilę zadumy i modlitwy. Dni skupienia minęły. W niedziele po swoich „obowiązkach” w parafii pojechałem do seminarium, by ministrantów przywieść do domu. W drodze powrotnej do domu rozmawialiśmy o atmosferze panującej w seminarium, o kolegach których spotkali, o nowych przyjaźniach które się zawiązały. Tak wróciliśmy do domu. Po kilku dniach jeden z chłopaków powiedział: proszę księdza, to był wspaniały czas, wyjątkowy i jedyny. Mogłem posłuchać ewangelii, posiedzieć w kaplicy, pogadać z Panem Jezusem. Wreszcie miałem czas na modlitwę, bo w domu to jakoś nie wychodzi, nie ma czasu i w ogóle. Słyszałem jak Pan Jezus mówił do mojego serca, On był obecny w moich myślach i bardzo mocno odczuwałem Go w moim sercu.
Możemy zobaczyć, że Pan Jezus mówi i dziś. Jego słowa są ciche, delikatne i nie narzucające się. By usłyszeć jego głos trzeba się zatrzymać w pędzie świata, wyjść ze swojej codzienności i wejść w ciszę. Z dala od zgiełku świata i swoich codziennych obowiązków.
Może warto, by zapytać się swojego katechety w szkole, poszukać w internecie, zajrzeć na tablice ogłoszeń w swojej parafii czy nie organizowane są jakieś dni skupienia, rekolekcje. Taki czas zorganizowany przez seminarium duchowne czy zgromadzenie zakonne może nam pomóc usłyszeć to czego w codzienności usłyszeć nie możemy. Spotkać się z Tym, dla Którego ciężko znaleźć chwilę na spotkanie w codzienności.
Ważne jest, by nastawić się tzn, nastawić uszy swego serca i duszy na słuchanie i to co chce Bóg nam powiedzieć. Musimy mieć świadomość, że mogą pojawić się wątpliwości co do takiego wyjazdu. Może przyjść pokusa, by nie jechać, bo to nie dla mnie, bo ja się nie nadaję itd. Jeśli jednak jest się odważnym (bo odważnych świat należy) to podejmę wyzwanie takiego wyjazdu. A czas ofiarowany Panu Bogu nie będzie czasem zmarnowanym.
Prośmy dziś Pana Jezusa w naszej modlitwie o laskę otwarcia naszych uszu, naszego serca i duszy na Jego Słowo na Jego wołanie.
Panie Jezu Chryste, dziś przychodzę do Ciebie i proszę Cię słowami Samuela: mów Panie bo sługa Twój słucha. Mów Panie do serca mego i wskazuj drogę mojego życia. Mów Panie do umysłu mego i kieruj moimi myślami. Mów Panie do duszy mojej, by przyjęła Twoje plany co do mojego życia.
Dziś oddaję Ci Panie całego siebie, moje ciało i dusza tylko dla Ciebie. Chcę pełnić w swoim życiu Twoją wolę, bo ona będzie dla mnie najlepsza. Mów Panie i ucz mnie słuchać Twojego Słowa. Amen.