Zastanawiałem się długo czy nawiązywać do fragmentu dzisiejszego czytania z Liturgii Słowa. Tak sobie pomyslałem że może warto by. W czytaniu tym autor listu do Hebrajczyków dotyka posługi, urzędu kapłańskeigo odwołując się do prawa starotestamentalnego. Autor wyjaśnia iż: Prawo bowiem ustanawiało arcykapłanami ludzi obciążonych słabością, słowo zaś przysięgi, złożonej po nadaniu Prawa, /ustanawia/ Syna doskonałego na wieki. Jest to niesamowicie genialne zdanie. Arcykapłan, można dalej posunąć się w interpretacji, kapłan jest w pierwszym rzędzie człowiekiem,a dalej jeszcze mocniej jest to powiedziane. Człwiekiem, i do tego, obciążonym słabością. Kapłan ma być święty, ma nieustannie dążyć do doskonałości, do świętości, ale ze względu na to że jest człowiekiem, ma wady i ma także swoje słabości. Pochylmy się jeszcze nad dalszym ciągiem tego zdania. Kapłan ów, ten niedoskonały człowiek staje się Synem doskonałym przez słowo przysięgi. Rodzi się więc pytanie o jaką przysięgę chodzi. Zaryzykowałbym taką odpowiedź: chodzi o to TAK wypowiedziane w czasie święceń. Chodzi o to TAK wypowiedziane raz na zawsze Bogu. Chodzi o to TAK, które zdaje sobie także sprawę że w swojej służbie kapłańskiej jest się także człowiekiem i to tym obciążonym słabością.
Nie mogę jednak poprzestać na słowie mówiącym o słabiściach. Gdyż kapłan to, także ten, który jest: ustanawiany jest do składania darów i ofiar, przeto potrzeba, aby Ten także miał coś, co by ofiarował. Kapłan ma składać ofiary. Ma modlić się za lud i być jego przedstawicielem przed Bogiem. Jednak obok tych obowiązków nie jest zwolniony z tego by sam z siebie coś Bogu ofiarował! Miećcoś co by sam, Bogu ofiarował! Po pierwsze ofiarowuje siebie poprzez fakt konsekracji kapłańskiej (święcenia) ale to jeszcze zbyt mało! Bogu należy się wszystko! Wzorem jest tutaj dla mnie św. Jan Maria Vianey, który oprócz siebie ofiarowywał Bogu swoich penitentów ( tych, których spowiadał) lecz by łaska sakramentalna umociła wiernych sam podejmował w tej intencji post (często do granic wytrzymałości). Coś ofiarować z siebie, nad to co już Bogu oddałem.
W tym miejscu warto, jak mi się wydaje, jeszcze raz podkreślić, że ci, którzy wchodzą na drogę powołania do kapłaństwa to także ludzie. Ludzie z ludzkimi: przywarami, słabościai i wadami. Jeśli więc ktoś myślący o pójściu za Chrystusem obawia się gdyż widzi swą niedoskonałość to niech pamięta o tym że Jezus powoluje ludzi, którzy mają dążyć do świętości, a nie świętych.
Strona główna PROSTE KAZANIE - WSZEDŁ DO ŁODZI I NAUCZAŁ...