Jak pisze księga Starego Testamentu: „każda rzecz ma swój czas i każda sprawa.” Tak wię nadszedł czas by jako diakon Kościoła móc przystąpić do wykonywania swych posług.
Pierwszy raz w życiu odprawiałem nabożeństwo czerwcowe w naszej kaplicy semianryjej. Było ono tym bardziej wyjątkowe, ponieważ spotkała mnie łaska dzieki, której mogłem użyć do wystawienia monstrancji, która na codzień jest raczej schowana na plebani katedralnej. Jest to dar budowniczych naszej Bazyliki archikatedralnej. Używana jest ona na największych uroczytościach diecezjalnych. Obok swojej wielkości ma także swoją wagę. Tak więc ja jako takie małe chucherko jakoś udało mi się ją podnieść i udzielić błogosławieństwa.
Wczoraj po raz pierwszy posługiwałem przy Eucharystii. Muszę przyznać szczerze iż było to wielkie przeżycie. Pierszy raz czytana Ewangelia i pierwsze przed nią błogosławieństwo, podniesienie kielicha na per ipsum, pokój Chrystusa oraz iteamissa est.
Dziś po raz pierwszy w swoim życiu odprawiłem pogrzeb. Muszę szczerze przyznać że było to dla mnie wielkie przeżycie. Po raz pierwszy w życiu nie uczestniczyłem lecz celebrowałem obrzędy grzebania ciała ludzkiego. W swoim ministranckim życiu wiele razy posługiwałem przy ostatnim pożegnaniu, a dziś pierwszy raz sam celebrowałem. Sama celebra wypadła (jak mi się wydaje) nawet nieźle. Pomyliłem się co prawda w śpiewie błogosławieństwa – chodzi o melodię, ale chyba na szczęście nikt się nie połapał w tym, że popełniłem błąd.