W sobotę, tuż przed uroczystością Matki Bożej Częstochowskiej, to jest dokładnie 25 sierpnia uczestniczyłem w uroczystości zaślubin organisty z mojej pierwszej parafii z wybranką jego serca również parafianka w tej samej parafii.
Na uroczystość ślubną, a później radości przekładającą się na zabawę weselną zostałem zaproszony dużo, dużo wcześniej, stąd też po wykonaniu swoich obowiązków prasowych na Jasnej Górze, przyjechałem do mojego miasta, aby odpowiedzieć na zaproszenie młodych.
Stało przede mną niemałe zadanie, gdyż zostałem poproszony, aby wygłosić kazanie na ich Mszy świętej ślubnej. Jeszcze przed pielgrzymką napisałem sobie tekst, a w sobotę tuż przed z samą uroczystością ślubną tylko przypomniałem sobie to, co wcześniej zostało przygotowane. Dobrze pamiętam ten moment, kiedy to organista wypatrzył sobie swoją wybrankę patrząc z góry na tych, którzy siedzą w głowach kościelnych. W kazaniu postanowiłem przypomnieć, a niektórych poinformować jak to wszystko się zaczęło.Tym samym dałem świadectwo o tym, że byłem świadkiem początku tej znajomości, sprzed sześciu i pół roku.
Ślub był przepiękny. W czasie liturgii śpiewała schola parafialna złożona z młodych ludzi grających na różnych instrumentach. Para młoda wpatrzona w siebie z taką miłością, czułością i zachwytem To był piękny ślub, piękne chwile, niezapomniane. A potem, a potem przepiękne wesele z orkiestrą na żywo. Było to przedłużenie radości tych nowożeńców, którzy przed chwilą w świątyni przed Bogiem i przed rodziną, znajomymi, przyjaciółmi wypowiedzieli swoje sakramentalne „tak” „chcę być z tobą” w zdrowiu i w chorobie, w dobrej i złej doli, aż do końca życia. Chcę być wierny/wierna do grobowej deski, chcę odtąd do końca mego życia należeć tylko do ciebie.
Jestem bardzo wdzięczny w tym młodym za zaproszenie, za zaufanie jakim mnie obdarzyli, bym wygłosił Słowo Boże ale także dziękuję im za te piękne świadectwo tak długiego czasu przygotowania się do tej chwili – wyjątkowej chwili sakramentu małżeństwa.