Prymicje kardynała w rodzinnej parafii

0
158

Prymicje, to taka szczególna Msza święta w życiu każdego księdza, którą celebruje się zaraz po otrzymaniu święceń kapłańskich. Wyjątkową liturgią jest ta, którą celebruje się w rodzinnej parafii, w której się dorastało, lub nawet posługiwało jako ministrant czy lektor.

Jak się okazuje, Prymicje celebruje się także po święceniach biskupich, a nawet po konsystorzu kardynalskim. Świadkiem takich kardynalskich prymicji byłem w niedzielę 21 października tego roku.

Pierwszy kardynał z mojej diecezji przyjechał, aby w swojej rodzinnej parafii, gdzie się urodził i wychował, celebrować Mszę świętą. Liturgia stała się okazją do wspomnień związanych z domem rodzinnym, kościołem parafialnym oraz przyjaźniami związanymi ze szkołą podstawową i średnią.

Nie ukrywam, że były to pierwsze i pewnie ostatnie prymicje kardynalskie w moim życiu kapłańskim. Zdarzają się one niezwykle rzadko, bo i kardynałowie, mianowani przez Ojca Świętego także nie często pochodzą z Polski, a co dopiero z mojego miasta.

Na szczególną uwagę zasługuje fakt, że po Mszy św. Ksiądz kardynał wyszedł przed Kościół aby spotkać osobiście z parafianami – jego ziomkami – porozmawiać, uścisnąć dłoń, złożyć życzenia.

Powtórzę się, po raz kolejny na moim blogu ale… gdyby nie ta posługa, gdyby nie to zadanie, jakie mi Pan Bóg i mój biskup postawił, w życiu nie uczestniczyłbym w tak ważnych dziełach, działaniach, wydarzeniach w życiu mojego Kościoła. Dlatego za każdym razem Panu Bogu jestem wdzięczny, bo to co robię, to łaska od Niego – ja to wiem!