Tegoroczny dzień chorego mogę uznać za udany, choć obfitował on w mega dużo pracy. Dzień rozpocząłem od porannej Mszy św., którą sam odprawiałem, jak co dzień od blisko 8 lat. Następnie o 8:00 rano byłem na spotkaniu jednego z moich biskupów z księżmi emerytami, następnie o 9:00 drugi z biskupów był w domu pomocy społecznej prowadzonym przez ss. zakonne, a o 12:00 byłem w mojej katedrze, gdzie trzeci z biskupów sprawował Mszę św. dla chorych.
Po powrocie do domu, przygotowałem relacje na moją stronę diecezjalną oraz do Katolickiej Agencji Informacyjnej.
Choć było trudno, szybko i energicznie, ale… powiem, ze było super i opłacało się! Po takiej pracy, która wymaga od człowieka dużo zapału i inwencji, jest dużo satysfakcji. Oto próbka foto z tych uroczystości.