Spóźniona wielkopostna kolęda

0
12

Od roku i dwóch miesięcy nie pracuję już na parafii, stąd  w tym roku po raz drugi nie byłem na tzw. Wizycie duszpasterskiej, tj. na kolędzie, ale… nie do końca to prawda.

Szefowa hospicjum w którym posługuję poprosiła mnie by przyjść po kolędzie do niej, do dwóch lekarek i zaprzyjaźnionej z hospicjum wolontariuszki. Bo wie ksiądz, jeśli nie ksiądz to zaprosimy księdza na kolędę. Zapytałem dlaczego? Bo wie ksiądz- usłyszałem  księżą chodzi o jedno, a ja, my chcemy porozmawiać, poza tym my się znamy i to będzie trochę inna wizyta duszpasterska! Z radością odpowiedziałem na te zaproszenia.

Pan Bóg lubi zaskakiwać i zdumiewać. Oto kiedy zostałem przywieziony do ostatniego mieszkania, które miałem odwiedzić podczas mojej kolędy, spotkałem młode małżeństwo, młode bo zaledwie mające 4 miesiące stażu. Nie znałem ich, ale wiedziałem, że jedno z nich jest lekarzem. Sądziłem, że to mężczyzna, gdyż jego twarz skądś kojarzyłem. Po przywitaniu, usłyszałem z ust pana: wie ksiądz, my to się chyba znamy, co? Zdziwiłem się trochę, bo chyba nie za bardzo kojarzyłem. Widząc moje zmieszanie, dał mi pewną wskazówkę. Znamy się z księdza pierwszej parafii. Wówczas skojarzyłem. Okazało się ,z ę to mój parafian, byłem u nich po kolędzie 4 razy z rzędu, powiedziałem nawet jak i gdzie mieszkają – bo pamiętam dobrze ten dom i tę rodzinę, rodzina tzw., kościelna. Lekarzem okazała się być małżonka, wspomnianego pana. Wspólna modlitwa, poświęcenie domu i długa rozmowa połączona ze wspomnieniami tamtego czasu parafii.

By uniknąć głupich domysłów lub insynuacji, zaznaczę tutaj, że nie przyjąłem, żadnej ofiary pieniężnej! To tak w gwoli wyjaśnienia, choć powiem, ze byłem miło zaskoczony, bo każdy mieszkaniec domu, który odwiedziłem przygotował niespodziankę, co było bardzo miłe, a czego się nie spodziewałem.

Taką to spóźnioną, wielkopostną kolędę miałem!

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here