Wracając z pustelni kamedulskiej zatrzymałem się przy przydrożnej tablicy upamiętniającej tragiczny wypadek mojego ucznia Pawła. Paweł chodził do klasy maturalnej, a ja jako diakon uczyłem Go religii.

Pamiętam dobrze, był 3 maja 2009 roku, kiedy przed południem Paweł jechał motocyklem do swojej babci. Niestety 78 letni mężczyzna kierujący fiatem uno zajechał mu drogę, a  chłopak zginął na miejscu. Następnego dnia – 4 maja – miał pisać maturę z języka polskiego. Niestety nie przyszedł na egzamin. Wiadomość o  śmierci ucznia sparaliżowała grono pedagogiczne, a po zakończzeniu matur pisemnych także kolegów i koleżanki z jego  klasy.

Kilka dni później – 6 maja – przewodniczyłem uroczystościom pogrzebowym mojego ucznia.  Pamiętam dobrze mówiłem kazanie podczas Mszy świętej, a potem odprowadziłem go na cmentarz. To było trudne i bolesne doświadczenie. Na trumnie Pawła – czego nigdy nie zapomnę –  został przymocowany jego kask – bo motocykle to była jego pasja.

Kiedy teraz przejeżdżałem obok miejsca jego  tragicznego wypadku zatrzymałem się na chwilę modlitwy, a wspomnienia Pawła – mojego  ucznia – odżyły. Mam ufność, że Pan Bóg wprowadził Pawła do swojego domu.

O pogrzebie Pawła –  krótko- wspomniałem na moim blogu —

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here