W pierwszą rocznicę śmierci mojego księdza Proboszcza, a więc dokładnie 5 września bieżącego roku wieczorem o godz. 17:30 w mojej pierwszej kapłańskiej parafii wraz z innymi czterema kapłanami uczestniczyłem we Mszy świętej za spokój duszy świętej pamięci mojego Proboszcza.

Na liturgii obecni byli także wierni oraz siostry zakonne, a także przyjaciele zmarłego. Po zakończeniu liturgii pojechaliśmy wszyscy na cmentarz, aby tam przy grobie Szefa modlić się za niego, wspominać radosne chwile spędzone w jego obecności, ale także zapalić znicze i położyć kwiaty na jego grobie.

Muszę przyznać, że było to wyjątkowe spotkanie, na które przybyło sporo wiernych i co ciekawe wszyscy, prawie wszyscy obecni w świątyni na Mszy świętej przyjęli komunię świętą. To jest właśnie moc tej mojej pierwszej parafii – pobożność wiernych i chęć przystępowania do Stołu Pańskiego. Na tę pobożność, na tę miłość do Eucharystii, a tym samym na miłość do sakramentu pokuty, który wcześniej przyjmuje się przed przyjęciem Komunii świętej pracuje się latami. Myślę, że na to właśnie zapracował mój ksiądz Proboszcz poprzez ciche siedzenie w konfesjonale, poprzez codzienne sprawowanie Mszy świętej i modlitwę za swoich parafian, o której zawsze mówił, i którą zawsze można było dostrzec gdy chodził wokół kościoła z różańcem w ręku.

Po spotkaniu przy grobie, najbliżsi, a więc trzech księży i siostra jednego z księży, pojechaliśmy spotkać się jeszcze przy stole w naleśnikarnii.  Tam także wspominaliśmy zmarłego przed rokiem Proboszcza i jego cięte dowcipy i teksty.

Nie ma go już, ale wiara pozwala nam z nadzieją patrzeć w przyszłość. Wierzę, że po pierwsze patrzy na nas z góry, a po drugie czeka na nas i tam gdzie kiedyś się spotkamy!  Księże Proboszczu dzięki za twoją obecność, twoje prowadzenie, twój przykład życia ,wprowadzenie mnie w kapłaństwo i za przyjaźń!