Dla każdego duchownego niedziela jest jednym z najbardziej „pracowitych” dni w tygodniu. To w tym dniu celebruje się – najczęściej – więcej niż jedną liturgię, wierni przystępują do sakramentu pokuty i pojednania, załatwiają sprawy kancelaryjne w zakrystii, albo po prostu chcą zamienić kilka słów z księdzem.

Niedziela jest dla wielu dniem wypoczynku, ale dla duchownych jest dniem pracy. W minioną niedzielę, tak jak to czynię już od kilku lat, pojechałem z samego rana do diecezjalnego sanktuarium Matki Bożej, by rozpocząć dzień święty od celebracji Eucharystii – i raz w tygodniu być duchownym, który posługuje Panu Bogu i wiernym przychodzącym do świątyni.

Dla mnie osobiście modlitwa we wspólnocie parafialnej zawsze jest wyjątkowym wydarzeniem – pewnie dlatego, że nie mam tego na co dzień – dlatego z wielką radością jadę, by się wspólnie modlić i spotkać się ze znanymi mi już ludźmi.

Mam taki zwyczaj – już od kilku lat – że po niedzielnej – porannej – posłudze w świątyni, w drodze do domu zajeżdżam jeszcze na chwilę na cmentarz, aby modlić się przy mogiłach za zmarłych z mojej rodziny. Jak pamiętam, z opowiadań parafian z mojej pierwszej parafii, odwiedzanie cmentarzy po niedzielnej Mszy świętej jest bardzo częstym zwyczajem wielu ludzi, którzy pożegnali swoich bliskich.

Nie pisałem tego wcześniej, ale zarówno w minioną niedzielę jak i w uroczystość Wszystkich Świętych, pojechałem na cmentarz po porannej liturgii w sutannie i muszę przyznać, że czułem się trochę jak „obiekt” całkowicie z innego świata. Ksiądz w sutannie na cmentarzu – zdziwienie, zaskoczenie, gdy patrzyłem na niektórych, którzy mnie mijali – odwracali wzrok, ale byli i tacy, którzy mówili – niech będzie pochwalony, lub szczęść Boże. Najciekawszym jednak wydarzeniem było pytanie, które usłyszałem mijając pana – pewnie w moim wieku – idącego przez cmentarz ze swoim synem. W pewnym momencie chłopiec około 5-6 lat dość głośno bo usłyszałem – zapytał swojego tatę wskazując na mnie – tata, kto to jest ten pan tak dziwnie ubrany? Hmmmm… ten pan tak dziwnie ubrany… chyba nie trzeba tego komentować, gdyż wszystko jest jasne. Tak – ksiądz to pan z innego świata.

Po Mszach świętych i modlitwie na cmentarzu, który tym razem tonął w jesiennej mgle, lekko zwiędniętych kwiatach i wypalonych zniczach – po uroczystości Wszystkich Świętych i Dniu Zadusznym, wróciłem do domu, by popołudniem od posługi pójść do pracy medialnej. Tak człowiek godzi powołanie z pracą dziennikarską – posługę i pracę.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here