W uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, a więc ponad miesiąc temu – poproszony wcześniej przez – wówczas jeszcze narzeczonych – miałem okazję wykonać pierwszą w moim życiu fotograficzną sesję ślubną. Nie ukrywam, że było to dla mnie po pierwsze wielkie wyróżnienie, a po wtóre nie lada zadanie, gdyż nigdy dotąd nie robiłem sesji ślubnych w czasie liturgii. Stresowałem się bardzo, by uchwycić każdy – choćby najdrobniejszy moment, który w tej uroczystości zaślubin jest niezwykle ważny i który będzie – przy oglądaniu zdjęć przez nowożeńców – przywoływał na pamięć tamte, szczególne i wyjątkowe chwile.

Przyjechałem nieco wcześniej, aby zrobić jeszcze kilka zdjęć przed kościołem oraz uchwycić ten moment, kiedy młodzi przyjadą do świątyni, będą do niej wchodzić oraz witać się z przybyłą na uroczystość rodziną i gośćmi. Cała uroczystość odbywała się najstarszym i już w dużej części odnowionym kościele miasta. Obok tego, że byłem zestresowany, by wszystko się udało i by nie zawieść młodych, to musiałem uważać, żeby nie przeszkadzać ani im, ani celebrującym liturgię, starając się być nie-widocznym.

Po ślubnej liturgii były życzenia składane przez uczestników, a potem wspólne zdjęcie wykonane na schodach prowadzących do świątyni. To również było wyzwanie, by ustawić i uchwycić w kadrze tak uczestników liturgii, by wszyscy się zmieścili, a każdy z nich mógł się rozpoznać.

Na tym nie skończyła się moja fotograficzna misja, gdyż już trzy dni później miało miejsce przyjęcie na które zostali zaproszeni znajomi, koledzy i koleżanki z pracy, a potem… czego obawiałem się najbardziej ślubna sesja plenerowa. To miał być drugi w moim życiu plener śluby – pierwszy robiłem dla mojej siostry, a teraz na zaproszenie moich znajomych.

Pojechaliśmy do niewielkiej miejscowości oddalonej o 56 km. gdzie w niewielkim przydomowym ogrodzie zrobiliśmy główne ujęcia sesji. To również było wyzwanie zarówno dla mnie jak i dla młodych. Dlaczego? Bo po pierwsze to dla mnie całkowicie nowa sytuacja – zdjęcia w plenerze, po wtóre jak zaaranżować sytuacje, które znajdą się na fotografiach. Ale… wspólnymi siłami, dzięki otwartości i spontaniczności młodych udało się wykonać kilkanaście ujęć, które następnie okraszone zostały ujęciami z zabytkowym samochodem, który towarzyszył młodym w dniu ślubu oraz zdjęciami w lesie i w miejskim parku.

Chcąc podsumować dwa dni zdjęciowe mogę śmiało powiedzieć, że było to wielkie – jak dla mnie wyzwanie ale i niesamowita przygoda uczenia się całkowicie czegoś nowego, dotąd nieznanego.

Po zakończeniu zdjęć przysiadłem w domu do obróbki zebranego materiału, aby zobaczyć, wybrać i przygotować zrobione fotografie do publikacji. Obróbka zdjęć, wydobycie z nich koloru, odpowiedniego wyostrzenia lub odpowiedniego wyeksponowania tego, a nie innego fragmentu zdjęcia – osoby, rzeczy, czy sytuacji, która została na nim utrwalona.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here