Po powrocie z części urlopu, który spędziłem na motocyklu, osiadłem w domu, a jako, że jestem domatorem postanowiłem więcej się już nie ruszać z domowych pieleszy ale… siedząc w Internecie postanowiłem poprzeglądać oferty last minute różnych biur podróży.

Przeglądałem i przeglądałem i nie mogę powiedzieć, że nic nie znalazłem, bo ofert było sporo i niektóre bardzo ciekawe, jednak chcąc wybrać się samemu gdzieś za granicę, to nie jest to już tak proste.

Przeglądając oferty przyszła mi – zupełnie nie wiem skąd – bo nie rozmawiałem z nikim na ten temat w ostatnim czasie –  myśl, a może by tak wybrać się do Medjugorie? Byłem już wielu sanktuariach Maryjnych, ale w Bośni i Hercegowinie – jeszcze nie.

W wyszukiwarkę internetową wpisałem Medjugorie lipiec 2022 i moją miejscowość. Bardzo szybko pojawiła się oferta, której realizacja mogła się dokonać dokładnie za dwa dni. Postanowiłem zadzwonić, zapytać i dowiedzieć się coś więcej, bo… nie była to pielgrzymka organizowana przez żadną z parafii, a przez biuro pielgrzymkowe – znajdujące się w mieście oddalonym od mojego miasta o 45 km. o którym dotąd nie słyszałem.

Zadzwoniłem, usłyszałem odpowiedzi na wszystkie pytania, które sobie wcześniej wypisałem oraz dowiedziałem się, że – tak księże, są jeszcze wolne miejsca, jak ksiądz chce to zapraszamy na pielgrzymkę. Po szybkiej naradzie z rodzeństwem postanowiłem „zaryzykować” wyjazd na pielgrzymkę nie wiedząc z kim, ale wiedząc gdzie. Napisałem, że nie wiedząc z kim, bo… nie wiedziałem jeszcze – nie znałem nikogo, kto jedzie, pojedzie na tę pielgrzymkę.

Decyzja podjęta, zgłoszenie wysłane, opłaty dokonane, a więc szybkie pakowanie, zakup kilku drobiazgów i… dwa dni później dokładnie w środę 13 lipca, po dojechaniu samochodem w wyznaczone miejsce wyruszyłem na 8 dniową pielgrzymkę autokarową do sanktuarium Matki Bożej Królowej Pokoju w Medjugorie.

Oczywiście to jeszcze nie koniec. Dlaczego? Dlatego, że Pan Jezus ma niesamowite poczucie humoru, bo… to nie jest – nie będzie tak, że będę sam jak palec na takim pielgrzymkowym wyjeździe. Kiedy zapakowałem już swój bagaż do luku bagażowego i czekałem jeszcze przed autokarem na konkretny moment wyjazdu zobaczyłem, że… w kierunku autokaru zbliża się – ciągnąc za sobą walizkę – dobrze znany mi kapłan mojej diecezji, który… postanowił wybrać się właśnie w tym czasie, w to samo miejsce. Tyle tylko, że ja po raz pierwszy, a on po raz jedenasty. Można sobie tylko wyobrazić jak wielkie było nasze zdziwienie, kiedy zobaczyliśmy siebie i jak wybuchneliśmy śmiechem na ten widok. Ani  on nie wiedział nic o mnie, ani ja nie wiedziałem, że ów duchowny również będzie w tym czasie pielgrzymował. Tak Pan Bóg ma poczucie humoru i potrafi zrobić człowiekowi wiele niespodzianek. Wiele… bo ta pierwsza, nie będzie ostatnią.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here