Pisałem już tutaj kiedyś na ten temat, ale… w tym czasie wakacyjnym chciałbym napisać raz jeszcze. Każdy kandydat do święceń diakonatu, a dalej do święceń kapłańskich podczas liturgii tych pierwszych składa swoje przyrzeczenia, wśród których jest także przyrzeczenie odmawiania codziennie liturgii godzin. Co do litery prawa, to nawet nie przyrzeka, a tylko odpowiada na pytania biskupa – celebrującego liturgię… czy chcesz? Chcę!

Natomiast w liturgii święceń kapłańskich nie ma – podobnego – zobowiązania, obietnicy, przyrzeczenia typu: czy chcesz, czy przyrzekasz, czy obiecujesz… celebrować – sprawować – codziennie Najświętszą Ofiarę Mszy Świętej. Szczerze? Nie rozumiem tego! Przecież każdy kapłan właśnie do tego jest ustanawiany prezbiterem – starszym – by sprawował Święte Misteria Eucharystyczne. Wychodzi na to, że owszem jest do tego święcony, przeznaczony, ustanowiony, ale… nie musi. Trochę to dziwne.

Spotkałem się nawet z opinią, dodam, że była to opinia biskupa, że zaniedbanie brewiarza jest grzechem – bo jest to kapłański obowiązek, a nie odprawienie Mszy św. grzechem nie jest, bo prawo nic w tym temacie nie mówi. Przyznam – nie rozumiem, a nawet trochę się z tym nie zgadzam!

Pierwszy mój Ksiądz Proboszcz – Szef – o którym wiele tutaj na blogu były pisane powiedział kiedyś: wiele w Kościele mogą robić świeccy, ale Mszy Świętej nie odprawią, ani do spowiadać nie mogą. To co mogą robić świeccy, niech robią, a to, co do nas jako księży należy, to róbmy! Idąc za tą złotą myślą mojego – nieżyjącego już – Proboszcza dopowiem: brewiarz mówią świeccy, bo jest liturgia godzin dla świeckich, nawet siostry zakonne mogą mówić brewiarz, ale ksiądz i tylko ksiądz może odprawić Msze Świętą i może spowiadać.

Trochę się rozpisałem, ale zmierzam do meritum. Dlaczego o tym teraz? Czas wakacji, to dla nas księży czas urlopu i wypoczynku. Wyjeżdżamy na wakacje w góry, nad morze, wylatujemy na zagraniczne pielgrzymki ale… czy codziennie odprawiamy Mszę Świętą? Czasem nasz wypoczynek nie jest związany z miejscem, gdzie za rogiem jest kościół, stąd może pojawić się pokusa zwolnienia się z codziennej Mszy Świętej – bo nie ma gdzie, bo jestem na wakacjach, bo nie ma obowiązku, bo nie mam intencji, bo tylko w niedzielę powinienem – i to nie muszę odprawiać, a mogę być tylko uczestnikiem liturgii, bo… Łatwo nam przychodzi zwolnić się, usprawiedliwić, powiedzieć – przecież brewiarz mówię – to mój obowiązek – Mszy nie muszę – nie ma takiego prawa. Myślę, że trzeba zadać inne pytanie- czy chodzi tylko o prawo? O wypełnienie prawa? O zachowanie przepisów?

Nie wiem czy to, co napiszę będzie prawdą zgodną z nauczeniem czy moim błądzeniem….ale wg mnie Eucharystia jest TYM, CO niesie kapłana w kapłaństwie. Jest TYM, CO trzyma księdza przy ołtarzu, przy kapłaństwie. Jest TYM, CO pozwala zachować życie kapłańskie. Jest TYM, CO nas poniesie, prowadzi i umacnia. To nie są tylko słowa, ale to moje doświadczenie. Oczywiście – proszę mnie dobrze zrozumieć – Eucharystia to nie jest „antidotum” na nasze kapłańskie potyczki, grzechy, upadki, niewierności itp…Ale – przynajmniej ja tak uważam – Eucharystia dodaje kapłanowi siły by trwać, nawet wtedy, kiedy jest bardzo, bardzo trudno.

By było jasne o Eucharystię – tak  samo jak o spowiedź, czy brewiarz trzeba czasem zawalczyć? Z kim? Z samym sobą, szczególnie wtedy, kiedy tak bardzo się nie chce, kiedy okoliczność przemawiają za tym, że nie ma gdzie, nie ma jak, nie ma….. bo wakacje, bo nie ma kościoła, bo znajomi, bo rodzina, bo przecież urlop…. W jaki sposób? Wybierając miejsce wypoczynku z dostępem do świątyni, a jeśli to niemożliwe, to zabranie ze sobą zestawu „małego księdza” do celebracji Mszy św., bo  trzeba wcześniej wstać, gdy inni jeszcze śpią, lub zrezygnować z jakiegoś punktu programu, by mieć chwilę na celebrację Eucharystii.

Jestem pewny – powiem więcej wiem to – że jeśli ja jako ksiądz zawalczę o codzienną Eucharystię, to… (9może zabrzmi to mega górnolotnie, ale wiem to, bo tego doświadczam) Pan Bóg zawalczy także o swojego sługę kapłana. Zawalczy o tego sługę, który grzeszy, nie jest idealny, chodzi gdzieś na manowce, a czasem jest bardzo leniwy, albo gdy doświadcza kryzysu swojego powołania czy drogi swojego życia. Zawalczy – walczy – bo… jeśli Ty walczysz o Niego, to On walczy o ciebie!

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here