Czas przedwakacyjny i same wakacje to w Kościele czas zmian personalnych wiązanych z przeprowadzkami. W tym czasie księża pakują swoje manatki i wyruszają w drogę, by po wakacjach, albo już w czasie wakacji, posługiwać w nowym miejscu, wśród nowych ludzi.

Tak też było i przypadku mojego dobrego znajomego – kolegi – księdza, który po spakowaniu się wyruszył na drugi koniec swojej diecezji do miasta oddalonego o 60 km. od dotychczasowego miejsca pracy. Po przeprowadzce zostałem zaproszony, by odwiedzić Go w nowym miejscu. Korzystając z wakacji postanowiłem pojechać i odwiedzić kolegę.

Wyruszyłem wiec w drogę, nie jak dotychczas samochodem czy motocyklem, ale… koleją. W czasie mojej nauki w szkole podstawowej, średniej, a nawet w liceum, było to coś zupełnie zwyczajnego, ale odkąd jest samochód, pociąg odszedł do lamusa. Ale… po szybkim namyśle postanowiłem wyruszyć w drogę tym właśnie środkiem lokomocji.

Podróż minęła bardzo szybko blisko 190 km w dwie godziny to bardzo dobry czas, który nie byłby do osiągnięcia ani samochodem, ani motocyklem. Bezpiecznie, wygodnie i bez nerw straconych w czasie drogi, a przy tym – jest jeszcze walor ekonomiczny – taniej niż własnym transportem. Jednym słowem same plusy.

Zmiany, zmiany, zmiany…czasem są na minus, a czasem na wielki plus. Nowe miejsce, nowi ludzie, nowe relacje, ale ta sama posługa kapłańska. Co przyniesie nowy rok posługi kapłańskiej, co zmieni się po wakacjach, jak to wszystko dalej będzie? Na te pytania dziś nie znajdzie się odpowiedzi, ale… jeśli ma się obok siebie – choć czasem na odległość – dobrych ludzi, znajomych, kolegów, przyjaciół, rodzinę to wszystko da się przetrwać i przejść.

W kapłaństwie dobre, mądre i odpowiedzialne znajomości są niezwykle cenne. Dlaczego? Bo poznajesz kogoś, kto idzie z tobą tą samą drogą co ty, ma te same lub podobne radości, ale i trudności, które można przejść wiedząc, że nie jest się samym.