W wielkim tygodniu tuż przed Triduum Paschalnym przyszły wieści ze szpitala, że zmarła siostra zakonna, która – od niepamiętnych czasów – posługiwała w katedralnej zakrystii. Napisałem, że od niepamiętnych czasów, gdyż odkąd pamiętam – Ona zawsze tam była. Zawsze uśmiechnięta, lekko przygarbiona, cicha, bardzo pracowita, a przy tym ciągle rozmodlona, gdyż – gdy tylko nie pracowała w ręku trzymała różaniec.
W styczniu 2019 roku – przygotowując program katolicki o zakonach i ich posłudze, miałem okazję przeprowadzić z Siostrą wywiad, w którym podzieliła się swoim życiem, swoją codziennością i (nie)zwykłością swojego życia. Normalność i zwyczajność tak chyba najprościej można określić zmarłą Siostrę.
Często miałem okazję mijać Siostrę idącą wraz z innymi siostrami do katedry, a kiedy siły ustały widziałem ją – już nie pracującą ale- siedzącą w swojej ławce w katedrze – tuż przy drzwiach do zakrystii – jak w dłoniach przesuwała paciorki różańca.
Jestem przekonany, że takich WIELKICH – małych Sióstr na świecie jest wiele, ale Siostra Emiliana była jedyna i wyjątkowa – o czym świadczy fakt, że w zakonie, do którego należała przeżyła 71 lat. Tak 71 lat życia zakonnego przy swoim Oblubieńcu – Jezusie. Oby Pan Bóg był taki dobry i dał mi grzesznikowi łaskę takiej wiary jaką miała Zmarła Siostra i wytrwania w kapłaństwie do ostatnich chwil życia.
Nawiasem dodam, że na pogrzebie śp. Siostry spotkała mnie też wielka radość i wyróżnienie, gdyż przy trumnie w dostojnej katedrze została ustawiona niewielka fotografia – tak samo mała i drobna jak zmarła Siostra – którą wykonałem w ubiegłym roku podczas jednej z uroczystości.