Czwartek  rozpocząłem dużo wcześniej niż w dni powszednie. Było to podyktowane tym, że oddziałowa poprosiła, bym przyszedł już przed 7:00, bo wówczas zostaną wydane dyspozycje co, kto ma robić i jakie badania, i u których pacjentów będą tego wykonywane. Dlatego też rano nie dołączyłem się do Mszy świętej w klasztorze, ale po szybkim śniadaniu poszedłem do szpitala.

Oczywiście przy wejściu trzeba było, jak zwykle, zmierzyć temperaturę, a następnie iść do szatni po odzież ochronną. Tak przygotowany poszedłem na szpital.

Spotykając na korytarzu jednego z lekarzy pokłoniłem się mówiąc dzień dobry/szczęść Boże! Pan doktor odpowiedział szczęść Boże, tak jak by wiedział, że może nie ksiądz ale pewnie jestem bratem zakonnym. To miłe, że pracownicy oddziału są tak otwarci i życzliwie nastawieni.

Dyspozycji już od rana było sporo, gdyż planowanych było 8 zabiegów chirurgicznych, dwa tomografy komputerowe, zwyczajowo badania, wyniki oraz – jak się później dowiedziałem – apteka czyli zaopatrzenie.

Po porannych toaletach pacjentów, był czas na ścielenie łóżek, zaniesienie badań do laboratorium, oraz wywiezieniu i przywiezieniu pacjentów na i z bloku operacyjnego.

Dziś jeżdżąc windą miałem okazję zatrzymać się także przy izbie przyjęć, gdzie wsiadł pan sanitariusz nowoprzyjętą pacjentką. Powiedziałem dzień dobry – a gdy tylko zamknęły się drzwi poważny wiekiem sanitariusz sam zagadnął – dużo macie przyjść na chirurgii? Odpowiedziałem, że 7 czy 8. – aha – odpowiedział. Ale kontynuując zapytał – ale na co dzień to mieszkasz przy katedrze? – uśmiechnąłem się tylko i zapytałem – widzę, że pan już wszystko wie…. Sanitariusz, którego dziś widziałem pierwszy raz – uśmiechnął się tylko. –wsiadając z windy na swoim piętrze pożegnałem się i życzyłem dużo zdrowia. Nie mając koloratki, będąc w stroju całkowicie świeckim z maseczce, byliśmy już rozpoznawalni w szpitalu.

Około godz. 15:00 kończąc dyżur poszedłem do szpitalnego sanktuarium Matki Bożej Uzdrowienia Chorych, aby tam celebrować dzisiejszą Eucharystię. Po 15:00 wróciłem do konwentu. Tak minął kolejny #4 dzień mojej posługi szpitalnej.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here