Na dzień przed upłynięciem dwu miesięcy postanowiłem wybrać się do Barbera, aby przeciąć nieco swoją czuprynę. Swoją drogą to dość ciekawe, bo dawniej chodziłem do fryzjera raz na rok, może nawet rzadziej, a teraz co dwa miesiące. Ale jak mówią wielcy tego świata – włosy rosną, to trzeba je ścinać.

Umówiłem więc telefonicznie wizytę u mojego – zaufanego – fryzjera i poszedłem na cięcie. Jak zwykle mogłem liczyć na najwyższy poziom cięcia, nie tylko maszynką ale także nożyczkami i wielką starannością wykonania – nie nadzwyczajnej, ale zwyczajnej fryzury.

Pisałem to już kilka razy- znaleźć dobrego fryzjera, to jak znaleźć igłę w stogu siana. Ważne że nie jesteś głową na której się ćwiczy strzyżenie, czy też jedną z wielu, które danego dnia się obcina, ale jesteś traktowany jako klient, który jest „swój”. Skąd takie stwierdzenie? Bo gdy wspomniałem, ze boki nieco dłużej, usłyszałem – tak pamiętam zawsze 12 mm. A co najważniejsze po raz kolejny wyszedłem od fryzjera zadowolony!

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here