Ostatnio w wakacje wybrałem się do Barbera, który jak się okazało znajdował się niedaleko mojego miejsca zamieszkania. Wybrałem go, bo mogłem skorzystać z usług fryzjerskich od tzw. ręki, co nie jest takie oczywiste, gdyż terminy są odległe i na wizytę u fryzjera czeka się nawet do tygodnia. Ów mistrz nożyczek, do którego trafiłem przez zupełny przypadek okazał się być mistrzem w tym co robi, gdyż dokładność strzyżenia była godna podziwu. Wychodząc wówczas z zakładu poprosiłem o imię strzygącego mnie.

Przed uroczystością Wszystkich Świętych postanowiłem wybrać się znów do Barbera, by zrobić porządek z tym co mam na głowie. Zadzwoniłem i  zapytałem o wspomnianego mistrza nożyczek. Jak się okazało nie pracuje już w tym zakładzie ale… dostałem numer telefonu do  wspomnianego fryzjera. Zadzwoniłem i od ręki zostałem przyjęty pod nóż.

Tym razem pojechałem do zakładu Barberskiego nieco dalej – bo do centrum miasta. Zasiadłem w fotelu fryzjerskim i od razu rozpoczęło się strzyżenie. Oczywiście wcześniej zrobiłem foto, by było porównanie: przed i po… Obok fachowo wykonanej pracy – rozwodzę się tutaj ale owa staranność jest dla mnie godna podziwu, że fryzjer nie traktuje klienta jak zło konieczne, ale poświęca mu uwagę, a ten wychodzi po strzyżeniu zadowolony, miała miejsce rozmowa – nie o pogodzie ale o zyciu. Tak po raz kolejny jestem mega zadowolony z fryzury, bez żadnych poprawek.

Mogę śmiało powiedzieć, że po długich poszukiwaniach znalazłem odpowiedniego Barbera w mieście.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here