Jesień – to ostatnia chwila na świeże jeszcze warzywa. Aby zakupić takie prawdziwie i ekologiczne owoce ziemi i pracy rąk ludzkich wybrałem się na targ. A tam oczywiście tłoczno i gwarno ale… to ma swój urok i niepowtarzalny klimat. Możesz iść i kupić u przysłowiowego „chłopa” kilo pomidorów, jabłka, kalafiora czy zielony groszek. Wszystko naturalne i swojskie.
Najciekawsze jest to, że idzie na taki targ w sobotę rano skoro świt spotykasz tam znajome twarze zarówno świeckich jak i duchownych, którzy przychodzą by tak jak ty zrobić zakupy.
Jak dobrze, że w moim mieście są jeszcze takie miejsca.