Pierwsza niedziela września  upłynęła mi na pięknej uroczystości jaką były Chrzciny. To – muszę przyznać –piękny zwyczaj (bo chyba w tych kategoriach trzeba o tym mówić) że odkąd jestem duchownym, to w rodzinie chrzczę, błogosławię i odprowadzam na cmentarz. Napiszę wprost – to dla mnie wielka radość i ogromne wyróżnienie – że mogę być wśród moich bliskich tym, który przybliża ich do Pana Boga.

W niedzielne południe współkoncelebrowałem Mszę święta podczas której udzieliłem sakramentu Chrztu św. maleństwu mojej Kuzynki. Półroczna dziewczynka żywo zareagowała na sam moment Chrztu, ale to oczywiste, gdy ktoś nagle ni stąd ni zowąd polewa ci nagle wodą głowę.

Po liturgii przyszedł czas na wspólne świętowanie w gronie rodziny i najbliższych przy wspólnym obiedzie, podwieczorku i kolacji. Było bowiem co świętować – oto dziecko rodziców, stało się dzieckiem Bożym. Musze powiedzieć, że nawet z perspektywy religijnej to rodzinne świętowaniem ogromne znaczenie. Dziecko rozpoczęło nową drogę – drogę z Jezusem.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here