-ja traktuje księdza jako swojego ziomka – takie słowa usłyszałem od jednego z kleryków kończącego już seminarium mojej diecezji. Przyznam, że słowa te bardzo mnie poruszyły, bo – w moim przekonaniu – były bardzo szczere i wynikały z jego otwartości.
W kończącym się już czasie wakacji miałem okazję po raz drugi w życiu zapalić shiszę, przy tym napić się piwa i… rozmawiać o teologii i codziennym kapłańskim życiu. Przyznam, że rozmawiałem już o teologii przy piwie – teologia pod prądem – ale przy Shiszy- było too po raz pierwszy i… powiem, że było tto niesamowite doświadczenie. Jak usłyszałem jakiś czas temu w Ziemi Świętej – shisza – ma aspekt wspólnototwórczy, zatem jeśli pomaga ona nawiązać relacje, jest pretekstem do rozmowy i poruszania mądrych i wartościowych tematów, to dla czego nie pozwolić sobie na takie spotkanie?
Dla mnie osobiście obok rozmowy na tematy teologiczne i kapłańskie – niezwykle ważnym było usłyszeć te słowa o których pisałem wyżej. Jeśli wchodzący w życie kapłan ma śmiałość wyjść z propozycją, „stracić czas” na spotkanie i dzielić się życiem, to czy może być coś piękniejszego?