Wtorkowy wieczór spędziłem, odpowiadając na prośbę mojego kolegi księdza, w jednej z parafii niewielkiego miasta znajdującego się niecałe 5 km. od mojego, w którym aktualnie zamieszkuję. Pojechałem tam, sprawowałem Najświętszą Eucharystię ale i pojawiła się chwila by podyskutować.
Tematem dyskusji była moja, ale nie tylko moja pasja, jaką są motocykle. Oto jeden z księży wikariuszy tam mieszkający, sam od wielu lat lata na swoim ścigaczu. W tym roku był nawet zakończeniu sezonu motocyklowego w Płocku. Podczas rozmowy podzieliłem się pomysłem, który już od dawna gości w mojej głowie, to kwestia zorganizowania – zaduszek motocyklowych.
Inicjatywa jak najbardziej ciekawa, ale czy wykonalna? Zaprosić motocyklistów, by modlić się za tych, którzy jeżdżąc na motorach stracili życie. Modlić się, wysłuchać koncertu i … zjeść grochówkę. Ciekaw jestem czy pomysł przejdzie. Proboszcz, były za, kolega również, tyle tylko czy uda się to zorganizować, czy znajdą się chętni by przyjechać? Czas pokaże! Może w tym niewielkim miasteczku po raz pierwszy odbędzie się wydarzenie, o którym dotąd nie słyszałem nigdzie – zaduszki motocyklowe!