Ostatni dzień tegorocznych rekolekcji wielkopostnych, które poprowadziłem w niewielkiej blisko 3 tys. parafii połączony był z sakramentem pokuty i pojednania. Na spowiedź przyjechało 6 księży z całego dekanatu – w zwyczaju jest, że w czasie rekolekcji księża sobie wzajemnie pomagają w spowiedziach. Najpiękniejsze było to, że w jednej chwili do konfesjonałów – stałych i przenośnych (tymczasowych) naraz ustawiły się kolejki, które w kilku miejscach zakręcały. W kolejkach do spowiedzi – to było niesamowite – stali starsi i młodzi, oraz dzieci. Księża spowiadali, spowiadali i… spowiadali a wierni szli, szli i szli – powiem, że jak głosiłem już kilkakrotnie rekolekcje to tylu i takich kolejek rekolekcyjnych nie widziałem.

Tematem czwartego dnia była śmierć i przygotowanie do śmierci. Jak powiedział jeden ze starszych księży – po Mszy świętej dla młodzieży i dorosłych – klasy 7 i 8 + szkoły średnie + starsi – cyt. Ksiądz umie mówić – mówił ciekawie – bo było tak cicho, że mogłem bez przeszkód spowiadać. Wszyscy księdza słuchali i była cisza, która sprawiła, że ja mówiłem za głośno – choć trochę nie dosłyszę. Przyznam, że był to dla mnie wielki komplement – szczególnie gdy padł on z ust starszego – doświadczonego już duchownego.  Po liturgii dla młodzieży poprosiłem ich też o wspólną – pamiątkową fotografię – nie odmówili mi!

Pewną trudnością rekolekcji parafialnych dla wszystkich jest to, że należy przygotować nauki rekolekcyjne nie tylko – ogólne dla wszystkich – najczęściej dla starszych, ale dla… dzieci, dla młodszej młodzieży i dla starszej młodzieży – szkoła średnia. To wymaga poświęcenia czasu, przemyślenia tematów, by trafiły, by zainteresowały oraz by pozwoliły zabrać coś z tych rekolekcji dla siebie.

Niewątpliwie moim wielkim kłopotem jest to, że lubię mówić długo. To prawda, że rekolekcje są czasem, kiedy głoszący może mówić długo, a wierni w tym czasie – chcą- słuchać, ale… jak się okazuje – o czym też mi powiedzieli księża spowiadający – dobrze, że ksiądz tak długo i ciekawie mówił, bo mogliśmy wszystkich wyspowiadać. Dodam, że księża siadali 15 min. przed rozpoczęciem się Mszy świętych.

Po porannych 2 spotkaniach rekolekcyjnych księża, którzy przyjechali na spowiedź zostali podjęci przez księdza proboszcza – gospodarza – obiadem i poobiednią kawą – to również zwyczaj rekolekcyjny. W tym czasie można było porozmawiać, posłuchać księży i poznać duchownych, którzy pracują na tzw. pograniczu diecezji.

Ostatnia liturgia – Msza św. na zakończenie rekolekcji – była dla mnie jeszcze większym zaskoczeniem, gdyż tu spowiedzi było najwięcej, co bardzo mnie cieszyło ale nie tylko mnie, bo i ksiądz proboszcz powiedział pod koniec liturgii – cyt. U nas w parafii było najwięcej spowiedzi, tyle co u nas w kościele to nie wyspowiadaliśmy w całym dekanacie. Przyznam zrobiło to na mnie wrażenie. Nie chodzi o liczby, nie chodzi o ilość, chodzi o to, że ludzie chcą, że otwierają się, że oczyszczają swoje serce i sumienia z grzechów. To jest wyjątkowe i piękne.

Na koniec – każdej z liturgii czwartego dnia – udzieliłem błogosławieństwa kończącego rekolekcje do którego przywiązany jest odpust zupełny.

Nie obyło się też bez podziękowań, ze strony proboszcza, wiernych ale i młodzieży – co było dla mnie zaskakujące i bardzo miłe.

Na koniec dodam… po zakończeniu jednej z Mszy świętych w środę podszedł do mnie młody człowiek – chyba ze szkoły średniej i podziękował mi za wygłoszone konferencje, które – cyt. Bardzo wiele mu pokazały i zmieniły patrzenie na pewne sprawy, na wiarę. – chwalę się tym, bo to dla mnie – jako księdza – wielka radość. To pokazuje mi, że Pan Bóg – jakoś się mną posłużył. Choć lichym, to jednak narzędziem.

Te nieoczekiwane, nie planowane, z zaskoczenia rekolekcje były dla mnie szczególnym i wyjątkowym czasem mówienia, słuchania, spotkania, poznania i radości.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here