Tegoroczna uroczystość Objawienia Pańskiego rozpoczęła się – jak każde święto – wcześnie rano. Dlaczego? Bo tak to jest, jak chce się łączyć bycie księdzem z… innymi obowiązkami – w moim przypadku bycie dziennikarzem i fotografem.

Tak więc z samego rana pojechałem do parafii – sanktuarium, gdzie celebrowałem Mszę świętą i o godz. 6:30 wygłosiłem kazanie (tradycyjnie z ambony), a o godz. 8:00 – odczytałem list biskupów – bo jak się okazało – na święto Trzech Króli, które obchodzone jest jako święto misji przygotowano list pasterski. Po drugiej Mszy świętej nie czekając długo przyjechałem do domu na łyk kawy, zabranie ze sobą sprzętu fotograficznego i… udanie się na rozpoczynający się o godz. 11:00 Orszak Trzech Króli.

Miejsce, z którego wyruszał – jak co roku – Orszak oddalone jest od mojego miejsca zamieszkania, stąd 45 min. wcześniej poszedłem na tramwaj i po różnych przygodach dotarłem na miejsce. W związku z tym, że tegoroczny Orszak- będzie też tematem programu katolickiego – przygotowywanego na antenę telewizji – przed rozpoczęciem Mszy św. udało się z operatorem nagrać 6 wypowiedzi wolontariuszy, obsługi muzycznej oraz uczestników Orszaku. To ważne, by w wypowiedziach wybrzmiało – po co przyszli na Orszak, czym on dla nich jest, jak go przeżywają, jakie jest ich nastawienie? O ciekawe z wypowiedzi tych i kolejnych zarejestrowanych po zakończeniu wydarzenia pobrzmiewało jedno – to publiczne wyznanie wiary, to radość z narodzin Zbawiciela, to poczucie wspólnoty oraz możliwość pokazania dzieciom – czym jest wiara w Pana Boga –  wspólnota Kościoła nie w murach, ale w przestrzeni publicznej – o tym mówili najczęściej rodzice, którzy przyszli na Orszak z dziećmi.

Po Mszy świętej, której przewodniczył mój arcybiskup – główną ulicą miasta przeszedł kolorowy pochód ludzi w różnym wieku. Warto nadmienić, że wśród idących za gwiazdą do żłóbka ustawionego przy katedrze znalazły się całe rodziny z małymi dziećmi jadącymi w wózkach, niosącymi na rękach przez rodziców oraz te prowadzone za rękę. Byli młodzi zaangażowani w różne ruchy i stowarzyszenia działające w Kościele, uczniowie szkół katolickich, ministranci. Byli ludzie w średnim wieku – którzy przeszyli z przekonania, a co także wybrzmiało w jednej z wypowiedzi –  z ciekawości – bo nigdy jeszcze nie byliśmy na takim wydarzeniu. Nie zabrakło również seniorów – którzy dzielnie – czasem swoim tempem – podążali w Orszaku. Obecni byli także przedstawiciele miasta, samorządu oraz województwa. Wszyscy szli w stronę żłóbka.

W czasie drogi barwny pochód zatrzymały cztery sceny – anioły śpiewające, diabły wraz z propozycją grzechów głównych, bal u Heroda oraz scenka – trudna do określenia. Wszędzie tam zaangażowani aktorzy – śpiewacy- tancerze zaprezentowali przygotowane sceny.

Takie wydarzenia religijne jak Orszak trzech Króli czy uroczystość Bożego Ciała bardzo ładnie można pokazać w fotografii, stąd liczna – jak zwykle – obecność mediów, dziennikarzy operatorów i fotoreporterów. Z uwagi na moją znajomość ze światem mediów – okazało się, że tegoroczny Orszak zaobfitował w liczne fotografie, jakie w czasie drogi mi zrobiono.

Stałem się jednym z obiektów dość dobrze udokumentowanych na tym wydarzeniu. Swoją drogą jestem bardzo wdzięczny całej braci dziennikarskiej za ich wykonaną pracę, za zaangażowanie i relacjonowanie tego wydarzenia w swoich mediach. Tak na Nich zawsze można liczyć.

Orszak wyruszył około 12:15, a dotarł na miejsce około 13:45. Przez całą drogę wykonałem około 700 fotografii i udało mi się nagrać kilka wypowiedzi uczestników tego wydarzenia. Po dotarciu do wyznaczonego celu – królowie złożyli dary Nowonarodzonemu i po okolicznościowych przemówieniach rozpoczął się koncert – kolędowanie – jednego ze znanych zespołów z południowej części Polski.

Tak zakończył się Orszak – a w domu byłem coś koło 14:30. Orszak się zakończył, ale nie zakończyła się praca. Teraz z tych 700 zdjęć – które wykonałem trzeba zrobić galerię – wybrałem około 140. Napisałem tekst zawierający wypowiedzi duchownych i świeckich – uczestników wydarzenia. Zdjęcia i tekst zamieściłem na stronie diecezjalnej, wysłałem do agencji prasowej oraz do mediów, a także w mediach społecznościowch jakich jak FB, TT czy IG. Całość pracy zakończyłem tuż przed 19:00.

Tak minął cały dzień posługi – kapłańskiej i pracy – dziennikarskiej. Na koniec został tylko brewiarz i pacierz i w sumie można iść spać. No i zostało jeszcze coś… w pamięci mile spotkania z ludźmi mediów, pamiątkowe fotografie oraz wewnętrzne poczucie – dobrze wykonanej pracy – na czas i najlepiej jak się potrafi.

e

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here