Choroba zwalnia z wielu rzeczy, np. z wychodzenia do pracy, czy na zakupy. Zwalnia z wielu rzeczy ale… – przynajmniej wg mnie – ksiądz chory pozostaje nadal księdzem, tzn. nie zwalnia go to z codziennej Eucharystii. Jeśli więc mam siłę jeść, pić i się umyć, to mam również siły i predyspozycje do celebrowania Eucharystii.

Dlatego też w czasie zamknięcia codziennie celebrowałem Eucharystię. Wyjątkową liturgią była ta niedzielna,  w uroczystość Chrystusa Króla. Dlaczego? Po pierwsze to ostatnia niedziela roku kościelnego, po wtóre w każdą niedzielę i święto celebruję Mszę św. w parafii w której pomagam, a tu… zamiast świątyni, wiernych – cztery ściany mojego pokoju.

Jak dobrze być księdzem katolickim. Jaki to wielki dar otrzymuje każdy duchowny, który może codziennie celebrować Najświętszą Ofiarę Jezusa i przyjmować Go do swojego serca.

Jeśli ktoś pyta: jak się czuję? Odpowiem: jeśli czuję się na siłach, by celebrować Eucharystię, to nie jest źle!

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here