Tegoroczny dzień ubogich – a więc ostatnia niedziela (XXXIII niedziela zwykła) przed uroczystością Chrystusa Króla, która kończy rok kościelny – już po raz piąty obchodzona była jako światowy dzień ubogich. W tym dniu mają miejsce różne inicjatywy charytatywne, które bardziej niż ma to miejsce w ciągu roku, pokazywane są w mediach. To dość oczywiste, że bieda, cierpienie, beznadzieja, choroba i przygnębienie to nie są emocje, które dobrze się ogląda w telewizji, a tym bardziej kiepsko się „sprzedają” jako materiał do telewizji, prasy, radia czy Internetu. Każdy z nas ma swoją biedą, z którą lepiej lub gorzej sobie radzi, każdy ma swoje problemy, które jest lub nie jest w stanie unieść, więc po co jeszcze słuchać czy oglądać czyjąś biedę? Niemniej w tym dniu – od 5 lat- owa bieda zarówno ta materialna, jak i ta skrywana – duchowa – jest pokazywana i komentowana w telewizji.

W tym roku w mojej diecezji dzień ubogich był podzielony na takie dwa etapy – pierwszy odbył się tydzień wcześniej przed niedzielą ubogich, a był związany z różnego rodzaju inicjatywami podejmowanymi przez organizacje kościelne, społeczne i państwowe, które na co dzień zajmują się pomocą osobom będącym w kryzysie bezdomności.

Drugi etap związany był z samym Światowym Dniem Ubogich, który miał miejsce najpierw w katedrze – była to Msza święta dla wszystkich zaangażowanych w dzieło pomocy – wolontariuszy, lekarzy, pracowników organizacji pomocowych jak i samych osób bezdomnych i potrzebujących. Natomiast po Mszy świętej na placu obok świątyni każdy z potrzebujących mógł otrzymać ciepłą odzież, przebadać się w specjalnie przygotowanym do tego namiocie, gdzie był lekarz i pielęgniarka, zaszczepić się przeciw covid, zjeść ciepły posiłek, czy skorzystać z pomocy stomatologicznej.

Jak pisałem wyżej, Światowy Dzień Ubogich nie umknął uwadze mediów, które – jak jeden mąż- stawiły się by nagrać wywiady, oraz to co się działo i potem zrelacjonować to w swoich redakcjach, a potem swoim odbiorcom, widzom, słuchaczom i serfującym po Internecie internautom. Dzień ubogich to czas, by pokazać, że obok nas są ci, który nas potrzebują, którzy potrzebują nie tylko wsparcia materialnego, ale również obecności, rozmowy czy wsparcia. To czas, by pokazać biedę – ludzką biedę, pewnie inną niż ta, której my sami doświadczamy. Wreszcie to dobry czas pokazać jak wielu ludzi potrzebuje pomocy oraz jak bardzo wielu dzieli się dobrem – często bezinteresownie, wolontaryjnie, całkowicie za free. Akcja pomocy medycznej na ulicy przy kościele czy ciepły posiłek czy wreszcie pomoc związana z ciepłą odzieżą to nie akcyjność! Wolontariusze pomagają nie tylko w dwie listopadowe niedziele, ale robią to przez cały rok – w wakacje, w święta, zimą i w lato, w każdą niedzielę tak już od 2 lat. Ten dzień – jest po to by pokazać ich bezinteresowną pracę, ich zaangażowanie, poświęcenie – po prostu ich serce.

Wraz z innymi zaprzyjaźnionymi dziennikarzami, operatorami, a przede wszystkim fotografami – rozmawiałem, fotografowałem i dziękowałem za to, że są, za to, że chcą tą ludzką biedę pokazać, ale i dobro, które się przy tym dzieje.

Kościół to głoszenie Ewangelii, sprawowanie sakramentów, ale i życie tym czego uczył Jezus – to służba drugiemu – to płacz z tymi, którzy płaczą, współcierpienie z tymi, którzy cierpią, ale i radość z tymi, którzy się cieszą.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here