Sobotę 10 kwietnia 2021 roku na długo zatrzymam w swojej pamięci. W tym dniu cała Polska pożegnała wielkiego artystę – zwanego Polskim Presleyem – Krzysztofa Krawczyka. Dla wszystkich był to dzień pożegnań, a dla mnie jako dziennikarza i fotografa – dzień wytężonej pracy. Już o godz. 10:00 przywieziono ciało Zmarłego do świątyni, która została wcześniej zamknięta, gdyż w uroczystościach pogrzebowych mogli wziąć udział tylko rodzina, najbliżsi i przyjaciele zmarłego. Jako, że uroczystości odbywały się w świątyni – mogłem wziąć udział w tej wyjątkowej uroczystości nie bacząc na akredytacje.

Uroczystości pogrzebowe, które rozpoczęły się w samo południe były – niewątpliwie – wielkim wydarzeniem medialnym, o czym świadczyła duża ilość fotoreporterów i kamer telewizyjnych. Przed Mszą Św. jak i jej czasie mogłem spokojnie poruszać się po całej świątyni i wykonać setki zdjęć, które potem zamieściłem w mediach zarówno lokalnych jak i ogólnopolskich.

W pogrzebie wzięli udział przyjaciele zmarłego – wśród nich – ks. bp Antoni Długosz – który wygłosił piękne kazanie, usiane cytatami z piosenek zmarłego, Daniel Olbrychski – który czytał pierwsze czytanie,  przyjaciele z Trubadurów, Robert Janowski – piosenkarz i twórca programu jaka to melodia oraz przedstawiciele władz państwowych i samorządowych.

Na zewnątrz świątyni – co zobaczyłem dopiero podczas wyniesienia trumny ze Zmarłym – czekał tłum fanów, którzy przyjechali pożegnać tego, który przez wiele lat, a w przypadku niektórych przez niemalże całe ich życie śpiewał dla nich przepiękne piosenki.

Różnie bywa w życiu gwiazd – jedne jak szybko wschodzą, tak szybko spadają z widnokręgu, ale Krzysztof Krawczyk błyszczał i błyszczał – nie tylko na estradzie, ale i w sprawach wiary w Pana Boga, którego się nie wstydził i do którego zawsze się przyznawał. Cieszę się, że ten Wielki Polski Piosenkarz miał tak piękny pogrzeb w świątyni, bo na niego – moim skromnym zdaniem zasłużył. Ktoś powie – ale nie był święty! Owszem ja też święty nie jestem. Miał swoje grzechy! Ja też je mam. Ale publicznie wiary się nie wyparł, a wręcz przeciwnie, publicznie do wiary się przyznawał!