Dzisiejszy dzień był inny od tych wcześniejszych, choć rozpoczął się chwilę po 7:00 rano, to jednak obfitował w wiele zadań. Przed pójściem do szpitala o godz. 6:00 wraz z kolegą księdzem, który jest ze mną na wolontariacie celebrowałem Mszę świętą, w kaplicy konwentu bonifraterskiego, a po szybkim śniadaniu poszedłem do szpitala.

Dziś przyjęto 8 pacjentów, a zatem było 8 zabiegów, do których należało się przygotować. Po podaniu odpowiednio przygotowanych leków, ubrań oraz płukanek – każdego z nich zawiozłem na wózku i przywiozłem wraz z jednym z braci bonifratrów, lub z panią pielęgniarką z bloku operacyjnego. Jedną z pań zawiozę także na wkłucie centralne, a następnie na RTG – celem sprawdzenia – czy nakłucie zostało zrobione prawidłowo. Pościeliłem łóżka, przygotowywałem leżanki – wcześniej je dezynfekując oraz miałem okazję porozmawiać z chorymi.

Podczas mierzenia ciśnienia pacjentom, na jednej z sal żeńskich – gdzie były trzy panie – podchodząc do pierwszej z nich po podaniu wyniku ciśnienia usłyszałem pytanie – kiedy pan będzie lekarzem?  Odpowiedziałem – nie będę lekarzem, proszę pani. Na co sąsiadka leżąca obok powiedziała – a co, matury nie ma? Odpowiedziałem – matura jest, po prostu mam już inne zajęcia, inny zawód. – a jaki, kontynuowała pierwsza rozmówczyni. Odpowiedziałem – jestem księdzem katolickim. – naprawdę księdzem? – tak proszę pani. – Aha, rozumiem. Na tym rozmowa się skończyła. Taki ciekawy epizod trzeciego dnia szpitalnej posługi.

To był piękny ale i trudny dzień – 11 godzin pracy – ale dobrze jest spotkać – dobrych lekarzy, pomocne pielęgniarki oraz współbraci, którzy nie tylko się modlą ale i pięknie posługują.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here