Pomysł o wyjeździe wakacyjnym do Rzymu zrodził się całkowicie przypadkowo w dniu moich urodzin. Kiedy wraz z kolegą operatorem siedzieliśmy w jednym z ogródków rozstawionych przy głównym deptaku mojego miasta siedzieliśmy i sączyliśmy piwo zapytałem, czy nie miałby ochoty wybrać się do Wiecznego Miasta, aby zobaczyć zabytki, wejść do świątyń, pomodlić się ale przede wszystkim zrobić mnóstwo zdjęć i odpocząć.

Jako, że odpowiedź była pozytywna, uruchomiła ona machinę związaną z zakupem biletów lotniczych – po bardzo atrakcyjnych cenach, zamówieniu przez rayanerrooms – pokoju hotelowego oraz innych mniejszych działań związanych z wyjazdem.

Co w głowie uradzi – do skutku doprowadzi – jak się okazuje, jest to możliwe. Czwartkowym – lipcowym popołudniem pojechaliśmy na warszawski Modlin, by stamtąd odlecieć w kierunku rzymskiego lotniska Fiumicino.

Po dotarciu do Rzymu – po lekkich perturbacjach – dotarliśmy autobusem  720, a następnie metrem do centrum gdzie  mieliśmy zamówiony pokój hotelowy. Jak się okazało – bo przecież nie może być normalnie – hotel o godz. 1:30 jest nieczynny. Telefon nie odpowiada, na dzwonek nikt nie otwiera, więc perspektywa nocy na ulicach Rzymu – nie była zachęcająca. Na szczęście mój towarzysz zachowując zimną krew znalazł inne – godniejsze miejsce hotel **** gdzie spokojnie podreptaliśmy przemierzając ulice Wiecznego Miasta. Oczywiście nic nie jest proste – także w tym przypadku ale… udało się – apartament królewski. Tak rozpoczęła się kilkudniowa przygoda z Rzymem.

Od miejsca noclegu, znajdującego się tuż za murem Watykanu do Państwa Kościelnego mieliśmy na nogach 4 min. tak więc jedząc śniadanie za oknem mieliśmy widok na bazylikę św. Piotra, a pijąc kawę mogliśmy podziwiać Rzym i Watykan z tarasu  naszego hotelu.

W ciągu tych kilu dni – niespełna tygodnia – przemierzyłem pieszo ponad 90 km. odwiedzając bazyliki i świątynie Rzymu. Zajrzałem do  Koloseum i na Forum Romanum, zobaczyłem najważniejsze pomniki, fontanny i inne miejsca historyczne związane z Wiecznym Miastem oraz wykonałem ponad 3 tyś zdjęć. Jako że był to czas urlopu nie mogło zabraknąć także chwil odpoczynku, relaksu i tzw. resetu – zatem był czas na pyszne jedzenie (pizza i pasta) oraz picie (pyszne włoskie piwo). Muszę przyznać, że wieczorem i nocą Rzym jest także piękny – Rzym jako miasto oraz Rzym jako ludzie w nim mieszkający.

Niektórzy lubią planować wiele z dużym wyprzedzeniem, ja nie planowałem za bardzo tego wyjazdu, ale z perspektywy czasu muszę powiedzieć, że był to – choć intensywny, a może momentami nawet bardzo intensywny czas, ale doskonale wykorzystany. Będzie co wspominać i do czego wracać.

Niespodzianką tego wyjazdu – było pewne spotkanie. Otóż – jak  się okazało – w tym samym czasie w Wiecznym Mieście, a konkretniej w Watykanie był  obecny także mój biskup, z którym miałem okazję się zobaczyć, który pokazał mi fragment Rzymu oraz ostatniego dnia pobytu celebrować Eucharystię u św. Piotra. W tej liturgii – co było dodatkową radością – uczestniczył także Purpurat pochodzący z mojego miasta i diecezji.

Muszę jeszcze dodać, że w wakacyjny trip do Rzymu miał także swoje „ale” gdyż… wciąż jeszcze trwa pandemia covid19 stąd na każdym kroku trzeba było mieć ze sobą, a najlepiej na sobie maseczkę ochrona – oczywiście towarzyszyła mi moja skórzana maska – a i płyny dezynfekcyjne były nie tylko w sklepach, metrze, czy kawiarniach ale także na ulicy i w świątyniach. Nie powiem, że miałem obawy czy jechać i ryzykować ale… to ryzyko się opłacało, gdyż pusty, wyludniony Rzym i opustoszałe świątynie pozwoliły na zobaczenie więcej i spokojniej.

By zobrazować wakacyjny – covidowy wyjazd do Rzymu zachęcam do zajrzenia do fotorelacji zamieszczonej poniżej.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here