Moja wściekłość wynika z pewnego zdarzenia, które za chwilę po krótce wyjaśnię. Oto na moim instagramie obserwuję wielu ludzi, a oni obserwują mnie – lajkując i komentując moje zdjęcia. Wśród tych „znajomych” są także księża z mojej diecezji. Już od jakiegoś czasu chodziło za mną by zagadnąć na insta do jednego z nich, ale odsuwałem tę myśl mówiąc nie teraz. Ale.. w końcu  postanowiłem napisać.

Jak się okazało, ów duchowny znajduje się w szpitalu – no cóż bywa, ludzie chorują ale… jak zwykle ale. Ale od blisko tygodnia nie może celebrować Mszy świętej bo nie może skorzystać z kaplicy. To jest jakiś absurd – zareagowałem. Jak to? Chory ksiądz nie może celebrować Eucharystii? Nie rozwijając już tego wątku, bo myśląc o tej sytuacji od razu się denerwuję, postanowiłem jakoś pomóc owemu księdzu.

Nie wiele myśląc postanowiłem skompletować cały zestaw do odprawiania Mszy swiętej – począwszy od świeczek, na kielichu hostii i albie skończywszy. Wszystko zmieściło się w jednej teczce, którą zawiozłem choremu do szpitala. Ksiądz podziękował – za co jestem bardzo wdzięczny – odprawiając za mnie Mszę świętą.

Po co to piszę? Po pierwsze, by wylać swą wściekłość, że chory ksiądz nie może skorzystać z kaplicy szpitalnej bo inny duchowny nie ma takiego życzenia. Co za niezrozumienie braterskie. Po drugie – jak dobrze, że są księża, którzy chcą – mają pragnienie celebrowania codziennej Mszy świętej – nawet w chorobie, nawet w szpitalu. Po trzecie – to nauka dla mnie – jak bardzo trzeba być otwartym na wewnętrzne poruszenia, myśli i pomysły które przychodzą, a mogą być one od Pana Boga.

Najważniejsze, że ów ksiądz już wyszedł ze szpitala i mam nadzieję, że będzie się cieszył dobrym zdrowiem, a inni duchowni będą mogli w wolności celebrować eucharystię w szpitalnej kaplicy.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here