Mój kolega – doktor psychologii

0
85

Studiowaliśmy przez 6 lat w seminarium duchownym – i przez te lata On się nie zmienił. Spotykaliśmy się przez 10 lat kapłaństwa na rocznicach święceń – a On się nie zmieniał. Piliśmy razem kawę, jedliśmy wspólnie naleśniki i pizzę – a On się nie zmieniał. Ja pracowałem na parafii i innych miejscach, a On studiował, odbywał praktykę w różnych miejscach, zdobywał kwalifikacje, pisał pracę doktorską – a On się nie zmieniał.

Ten post postanowiłem poświęcić mojemu Koledze – nie bez kozery piszę o Nim z wielkiej litery – kursowemu, z którym znamy się już ponad 16 lat i… mogę śmiało powiedzieć, że pomimo upływu tylu lat On się nie zmienia. On jest taki sam. Wciąż od niego mogę się wiele uczyć zarówno w sprawach takich codziennych – kapłańskich – jak i duchowych.

Pisze ten post ponieważ otrzymałem zaproszenie, by wziąć udział w Jego radości, która jest ukoronowaniem Jego wielu lat ciężkiej pracy i wyrzeczeń. Zostałem zaproszony na obronę doktoratu z… psychologii.

Wraz z drugim kolegą kursowym – tez nie byle kim, bo wojewódzkim kapelanem policji – w piątek wczesnym ranem wyruszyliśmy do Lublina, aby wziąć udział w tym wyjątkowym dla mojego Kolegi wydarzeniu.

Tam wzięliśmy udział w obronie pracy doktorskiej oraz ogłoszeniu i nadaniu Mu tytułu doktora nauk psychologicznych.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here