Spotkane człowieka z Biblią

0
8

Przygotowując materiał na stronę diecezjalną w czwartkowe południe, poznałem bardzo wielu młodych ludzi, który zaangażowani byli w działalność Caritas na terenie mojej diecezji. Kiedy nagrywałem tzw. setki, z organizatorami dziecięcego spotkania, była potrzeba, aby wypowiedział się także jeden z wolontariuszy.

W pewnym momencie podszedł do nas chłopak wyższy o głowę ode mnie i o coś pytał. Zagadnąłem go, czy nie chciałby powiedzieć czegoś nt wolontariatu do kamery. Odpowiedział, że nie ma sprawy i jak zaczął mówić… słuchając go, szczerze powiem szczeka mi opadał. Dowiedziałem się, że dla niego wolontariat to: zapominanie o sobie i swoich pragnieniach, a posługa na rzecz tych, którzy potrzebują pomocy. My możemy coś od siebie im dać. To zaparcie się siebie i wyjście naprzeciw potrzeb drugiego. To naśladowanie Jezusa. Przyznam, że tak dojrzałej odpowiedzi się nie spodziewałem.

Kolega z biura z kamerą odszedł, a ja zagadnąłem rozmówcę na temat planów po maturze, bo jak sam powiedział w tym roku zdawał egzamin dojrzałości. Skoro jesteś maturzystą, to może droga powołania i seminarium – powiedziałem. Mówił, że nie myślał o tym, choć chciałby w swoim życiu mówić o Bogu i służyć ludziom, tak jak to robi w wolontariacie. Chciał nawet pogadać dłużej, ale ja niestety musiałem pójść dalej do swoich obowiązków.

Umówiliśmy się wieczorem po jego zajęciach w jednym z miejsc w moim mieście, by na spokojnie pogadać. Poszliśmy do „maka” i rozpoczęliśmy rozmowę, z której dowiedziałem się, że chłopak jeździ co tydzień od 3 lat do wspólnoty chrześcijańskiej na spotkania nad biblią. Tam rozmawiają o biblii, czytają ją i wyjaśniają. Wspólnota ta organizuje także obozy i wyjazdy dla młodych.

Nie wiedziałem i nie znałem tej chrześcijańskiej wspólnoty ale… rozmawiając z tym młodym człowiekiem, sam na własnej skórze doświadczyłem, jak wielką posiada znajomość Pisma św. Rozmawialiśmy przeszło 1,5 godziny zasypując się fragmentami biblii. Co ciekawe, tu niestety jest mi bardzo wstyd, nie ma się czym  chwalić ale… wspominany młody człowiek znał także namiary, gdzie dany fragment znaleźć. Ktoś powie wyuczył się… pewnie tak, a ja będąc księdzem tego nie wiem. To dla mnie powód do wstydu!

To spotkanie było dla mnie bardzo ubogacające, gdyż doświadczyłem spotkania z młodym człowiekiem, który prawdziwie żyje wiarą w Pana Boga i karmi się – tu trzeba to traktować dosłownie – Słowem Bożym! Ale… to spotkanie brzmi we mnie cały czas i jest ciągłym pytaniem: co my jako wspólnota Kościoła robimy źle, że są ludzie młodzi, którzy idą, szukają, pytają i znajdują odpowiedzi gdzie indziej a nie w Kościele Rzymskim. Idą tam, gdzie jest Słowo Życia ale brak sakramentów, które są pełnią w Chrystusie. To spotkanie jest także dla mnie cennym doświadczeniem, z którego wysnuwam dwa wnioski: 1. ja muszę uczyć katechezy, najlepiej jak potrafię – „zarażać” Słowem Bożym innych, wskazywać na Chrystusa i uczyć Go kochać młodych ludzi, 2. sam muszę więcej czytać Biblii – bo nieznajomość Pisma św. jest nieznajomością Chrystusa, jak mówi jeden ze świętych.

Na koniec spotkania mój rozmówca powiedział mi coś co powaliło mnie na kolana. Wie pan- mówił- kiedy będąc na pikniku wszedłem na scenę, by pomagać w jakiejś pracy, modliłem się Panie Jezu spraw, abym mógł tutaj dziś także rozmawiać z kimś o Tobie. Po chwili zeszedłem na dół i pojawił się pan, by zadać mi pytanie o wolontariat, a potem ta nasza rozmowa. Nie ma przypadków, pewnie nie spotkalibyśmy się gdybym nie przyszedł na ten piknik, poproszony przez moją mamę, a tak, spotkanie i nasza rozmowa.

Nasze spotkanie zakończyliśmy modlitwą przy stole w centrum handlowym, ja modlitwą Chwała Ojcu, a on spontanicznie własnym słowami- modlitwą dziękczynienia. Tak, u Pana Boga nie ma przypadków. Dziękuję Ci Panie Jezu za to spotkanie!

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here