
W parafii gdzie pracowałem przez pierwsze cztery lata mego kapłaństwa, działała i działa wspólnota Neokatechumenalna. O tym pisałem w postach w latach 2009 – 2013, pracując w parafii. w ostatnim tygodniu otrzymałem telefon od odpowiedzialnych ze wspólnoty z prośbą czy nie posługiwałbym im w czasie Eucharystii, bo księdza nie mają!
Jak to nie mają? Zapytałem. No nie mamy, bo nasi księża (jest ich 2) w soboty wieczorami są zajęci! No w głowie się to nie mieści! Szok i zniesmaczenie! Czym może być zajęty ksiądz w sobotę wieczór jeśli nie posługą wśród powierzonych mu wiernych! Coś nieprawdopodobnego! Coś co w głowie się nie mieści!
Oczywiście, z radością odpowiedziałem na prośbę wspólnoty! Tak, ksiądz od tego jest by służył ludziom! Trochę w głowie mi się nie mieści by tak lekceważyć ludzi, by tak ich traktować jeśli proszę o Eucharystię!
Pojechałem, posługiwałem i doświadczyłem radości ludzi, którzy od 1,5 miesiąca nie mieli Eucharystii we wspólnocie, bo nie było księdza! Coś nieprawdopodobnego! Ehhhh – komentarz zbędny, choć wiele by można powiedzieć!