kilka słów o zagubionej owcy…

0
17

                                                      CO   Z   TĄ   OWCĄ  ?                        

   Dziś w kolejnym dniu adwentu Kościół daj na do rozważenia fragment z ewangelii św. Łukasza. Widzimy w niej pasterza który idzie ze swymi owcami prawdopodobnie na pastwisko. Warto zauważyć iż jest to pasterz, który zna swoje owce, gdyż w momencie gdy której mu brakuj e zaraz to zauważa i zatrzymuje się i idzie jej szukać. Jak bardzo zależy temu pasterzowi na swoich owcach. Jak bardzo ważna jest dla niego każda jedna. Nie boi się pozostawić 99 i iść szukać tej jednej.

   Wśród tych owiec jestem ja i Ty drogi bracie. Obok nas w tej owczarni jest jeszcze wiele innych owiec. Możemy tam dostrzec wielu świętych – którzy idą za pasterzem i nie oglądają się na boki, ale możemy też dostrzec tam wielu mniej świętych, którzy tracą z oczu pasterza i gubią się schodząc ze ścieżki wydeptanej przez pasterza. Wśród świętych owiec będących w tej owczarni w sposób szczególny w tym czasie adwentowego oczekiwania kościół stawia nam przed oczy: św. Franciszka Ksawerego, św. Barbarę, św. Mikołaja, św. Ambrożego,  a w sposób szczególny Maryję Niepokalaną, Którą liturgia nazywa Bożą Baranką oraz jak śpiewaliśmy w akatyście Matką Pasterza, zagrodą duchowych owieczek, ale także obroną od wilków niewidzialnych. Dziś Kościół daje nam za wzór kolejnego świętego należącego do owczarni Chrystusa  – naszego Pasterza.

   Urodził się ok. 1474 roku w małym miasteczku należącym do księstwa Texcaco w Meksyku. W latach młodzieńczych uczył się rytów należących do tradycji rodzinnych i plemiennych. W wieku 16 lat ożenił się a następnie urodziła mu się córka. Wiódł życie ciche i spokojne w swojej wiosce. Oto gdy miał lat 47 do jego wioski przybywają jacyś ludzie ubrani w dziwne czarne długie ubrania i zaczynają opowiadać o jakimś nowym bóstwie, zaczynają opowiadać o Chrystusie. Mężczyzna z zaciekawieniem wsłuchuje się w słowa misjonarzy i w wielkim pragnieniu należenia do Chrystusa, do Jego kościoła przyjmuje chrzest. Staje się chrześcijaninem. Po kilku latach umiera jego żona. Wiedzie życie ciche i spokojne, oddane Bogu i ludziom. I oto pewnej soboty dokładne 9 grudnia 1531 roku ukazuje się mu Matka Boża. Zwraca się do niego z prośbą by w tym miejscu został wybudowany kościół. Z tą sprawą Udaje się do biskupa ten jednak nie chce wierzyć słowom które mówi mężczyzna.  Poprosił o znak Matkę Bożą. Maryja kazała udać mu się na szczyt góry (który cały rok jest oblodzony)by tam nazbierał róż i zaniósł je biskupowi. Kiedy zaszedł na górę ujrzał wielką polanę na której kwitły róże pozbierał je w pączo które miał na sobie i zaniósł je biskupowi. Kiedy biskup rozwinął pączo róże rozsypały się na ziemię a w materiale pozostał obraz niewiasty obleczonej w słońce. Tak rozpoczął się kult Matki Bożej z Gwadalupe.

   Drodzy Bracia wszyscy jesteśmy owcami idącymi za naszym pasterzem, którym jest Chrystus. Idziemy choć często potykamy się o kamienie będące na drodzy czy też schodzimy ze ścieżki i tracimy pasterza. Ale Chrystus zawsze dostrzeże nasze odejście od Niego. Nie jesteśmy dla Niego obojętni, Jemu zależy na każdym z nas, zależy Mu na każdej owcy. Ale czy mnie i Tobie drogi Bracie zależy na Chrystusie i na tym by iść za nim?

                                                                                                                                                                          AMEN

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here