Pustka niedzieli – sutanna na haku i nowe życie

0
128

Jest niedziela 13 sierpnia, godzina 10:00, siedzę w domu przy biurku i słucham Wilków „Eli lama sabachtani” piszę i myślę… zwykle o tej porze w niedzielę jestem w świątyni, służąc przy ołtarzu Pańskim, sprawując Mszę świętą, ale z uwagi na urlop, Mszę św. sprawowałem rano, a teraz siedzę i … obijam się. Jednak w mojej głowie jest wiele myśli odnośnie do sytuacji jakie miały miejsce w ostatnich dniach.

Niedziela jest dla każdego duchownego dniem posługi – intensywnej „pracy” duszpasterskiej. Gdy jednak jest się na urlopie i nie ma posługi w parafii, nagle dostrzega się, przynajmniej tak jest w moim przypadku, że ta niedziela jest jakaś inna, że czegoś jej brakuje! Czegoś tu nie ma! Przecież ja powinienem być w kościele: odprawić Mszę św., spowiadać, zbierać tacę, komunikować, czytać wypominki itp. A tu pojawia się pustka. Co robić? No jeśli chodzi o urlop, to oczywiste, że wypoczywać, ale… gdy chodzi o taką „pustkę niedzielna” która ma być już na stale? Każdą pustkę trzeba czymś wypełnić i tak jest z pewnością z tymi, którzy ją odczuwają. Wypełnia się ją czymś lub kimś, bo człowiek nie znosi pustki.

W życiu każdego przychodzi taki moment, kiedy człowiek doświadcza znudzenia, monotonii, szarości dnia codziennego i jakiś braków perspektywy na przyszłość. W tej nostalgii, która może się z czasem przerodzić w depresję, możemy trwać zamknięci w sobie i ukrywając ją przed światem zewnętrznym, nie mówiąc o tym nikomu. Gdy jednak nie podzielimy się swoimi trudnościami, problemami z innymi, którzy nas zrozumieją, gdyż są do nas podobni (pracują, żyją tak samo jak my) wówczas stan nasz będzie się tylko pogarszał. Gdy jednak poprosimy o pomoc, którą niewątpliwie będzie podzielenie się swoimi wewnętrznymi rozterkami, wówczas może przy pomocy drugiej osoby, uda się nam wyjść z tego przysłowiowego „dołka”.

-Wiesz, księża odchodzili, odchodzą i będą odchodzić z kapłaństwa! Tak to już jest. – usłyszałem od starszego ode mnie duchownego. Tylko, że… choć może to jest takie normalne, taka „kolej rzeczy” to jednak we mnie powstaje pewne pytanie, które pobrzmiewa w mojej głowie i sercu. To pytanie brzmi: dlaczego?

Kiedy byłem jeszcze w seminarium, mój rektor, na jednym z kazań w kaplicy seminaryjnej, a było to po odejściu z kapłaństwa jakiegoś księdza, postawił pytanie –cytując noblowską poetkę: jakiej miłości zabrakło? Idąc tym tropem, można zapytać – co się stało, że odszedł, odeszli? Te pytania z pewnością pozostaną bez odpowiedzi, którą zna tylko Pan Bóg i osoby, których te pytania dotyczą.

Choć z tymi księżmi, nie byłem w żaden sposób związany przez koleżeństwo, przyjaźń, to jednak znałem ich. Kurcze, jak trudno jest przyjąć to, że ktoś był i nagle znika. Zaczyna nowe życie, kończąc dotychczasowe!

Takie sytuacje jak te, które miały miejsce, skłaniają i mnie do postawienia sobie kilku pytań: – jakie jest moje życie kapłańskie? Czy aby wszystko ok.? czy idę za Jezusem, tak ochoczo i z takim zapałem jak po święceniach? Czy wszystko robię w swoim życiu z miłości do Niego? A przede wszystkim: czy kocham Jezusa?

 

W Biblii przeczytamy słowa: kto stoi, baczy, by nie upadł! – jak wiele prawdy jest w tym stwierdzeniu! Może się zdarzyć, że wprost lub międzysłowiami wydamy opinię negatywną nt tych, którzy odeszli ze stanu duchownego, tylko czy mi wolno to robić? Czy znam okoliczności ich odejścia? Powody, które nimi kierowały? Osoby, które zadecydowały o ich dalszej przyszłości? Nie, nie wolno mi tego robić! Nie wiem, co może mnie spotkać, jak ja dalej będę żył? Jak moje życie będzie wyglądało. Czy jestem bez grzechu, by rzucać kamieniem?

Odejście księdza z kapłaństwa, porzucenie sutanny, jest z pewnością wielką raną we wspólnocie Kościoła. To doświadczenie pewnej pustki w ordo, to wreszcie konsekwencje decyzji samego duchownego, który choć zostawia posługę kapłańską, sutannę i obowiązki duchownego, to na mocy święceń, które przyjął kapłanem Chrystusa zostaje na wieki.

Nie wiem jakie będzie moje kapłaństwo kiedyś, wiem jakie jest teraz. Zdaję sobie sprawę, że bez łaski Bożej, bez modlitwy mojej a przede wszystkim wielu ludzi, których prosiłem, proszę i wciąż prosić będę nie poradzę sobie. Nie uda mi się dobiec do wyznaczonego celu.

Wszystkich czytających te moje kilka słów niedzielnych proszę o modlitwę w intencji kapłanów, którzy odeszli ze stanu duchownego, aby trzymali się Pana Boga – nie zapominając o tym, że są wciąż Jego dziećmi. Proszę także o modlitwę za wszystkich księży posługujących w parafiach, także za mnie, abyśmy byli wierni Jezusowi, byśmy mieli siłę iść za Nim! 

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here