Do chorego w agonii – w zastępstwie

0
24

Słuchaj ks…… jesteś może w domu i masz kilka chwil? Mam do ciebie prośbę… – telefon z takimi słowami otrzymałem we wtorek tuż po południu. To był mój kolega ksiądz, który nie mogąc posługiwać w trudnej spawie związanej z namaszczeniem chorych, poprosił mnie o zastępstwo.

Sakrament miał przyjąć i przyjął pacjent należący do hospicjum domowego. Gdy rodzina poszła do parafii, w dość dziwnych okolicznościach , nie dociekałem w jakich, nie udało się im nic „załatwić” jak twierdzą. Od słowa do słowa, od telefonu, do telefonu, to ja pojechałem i udzieliłem namaszczenia chorych pacjentowi, który powoli odchodził z tego świata.

Powiem, ze doświadczenie bardzo trudne i bolesne, gdy po ludzku, już nic nie można zrobić, nie wiadomo jak pomóc, jak ulżyć w cierpieniu.

Po modlitwie i namaszczeniu, wróciłem do domu z myślą, co by było, gdybym będąc księdzem odmówił posługi, nie poszedł, nie udzielił sakramentu, a proszący o niego zmarł? Co bym, jak bym wytłumaczył się Panu Bogu z tego, że nie usłużyłem jednemu z tych moich braci najmniejszych? Tak, wiem muszę się modlić i prosić innych by modlili się za mnie oto bym miał ciągły zapał i ciągle chęci i siłę by służyć Panu Bogu i

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here