Do niedawna nie bardzo znałem historię św. Katarzyny Aleksandryjskiej widząc o Niej tylko tyle, że jest świętą Kościoła pierwszych wieków oraz to, że jest męczennicą za wiarę i patronką kilku świątyń w mojej diecezji. Okazją do poznania Świętej stało się przygotowania kazania na uroczystość odpustową, na którą zostałem zaproszony przez dziekana i proboszcza jednej z parafii, której owa święta patronuje.
Kazanie opowiadało nie tylko o Świętej, ale o miejscu, na którym – przynajmniej od XIII wieku jest sprawowany kult Boży. Wzgórze wiary, to najwyższy punkt miasta na którym wznosi się świątynia dedykowana tej świętej.
To dla mnie wielka radość, że Proboszcz i Dziekan zaprosił mnie do poprowadzenia odpustu parafialnego i… zgodził się na to, bym skorzystał z ambony, która na co dzień nie jest używana. Stamtąd głosiłem homilię, a po zakończeniu Eucharystii poprowadziłem procesję eucharystyczną.

Nie mam zbyt wielu okazji, aby prowadzić odpusty, częściej uczestniczę w nich medialnie, dlatego to wydarzenie sprawiło mi wiele radości, radości ze służby Bożej.

Po Mszy świętej Proboszcz zaprosił na plebanię na kolację, na którą – po swoich parafialnych obowiązkach dojechali – (z wyjątkiem 1 księdza) wszyscy duchowni z dekanatu. Przy jednym stole zasiadło nas 17 księży. Zdziwił się tym faktem sam Dziekan, który stwierdził – że aż tylu na raz was dotąd nie widziałem.

Raczej nie bywam w gronie duchowieństwa po za czynnościami liturgicznymi i pracą medialną, stąd ta frekwencja – zaskakująca – była dla mnie dodatkową radością, za którą jestem wdzięczny.

Każdy odpust, każe wydarzenie parafialne dla mnie jako dla księdza jest źródłem kapłańskiej radości i wdzięczności za dar kapłaństwa.






























