Uroczystość Wszystkich Świętych wieczorem, a w zasadzie wigilia wspomnienia Wszystkich Wiernych Zmarłych to – od kilku lat – czas, kiedy wierni gromadzą się wraz ze swoim biskupem na jednym z cmentarzy mojego miasta, modlić się za tych, którzy odeszli w zapomnieniu, osamotnieniu, bez imienia i nazwiska.

Msza święta za zmarłych pochowanych na cmentarzu dla bezdomnych to piękny zwyczaj wprowadzony przez księdza kardynała, który przyjął się już i wpisał się na stałe w kalendarz obchodów Wszystkich Świętych w moim mieście. Choć w tym roku nie wielu przyszło na wspólną modlitwę, to jednak stali bywalcy – Siostry Kalkutki wraz ze swoimi podopiecznymi, mieszkańcy schroniska Brata Alberta, oraz mieszkańcy miasta przyszli, bo nie zapomnieli, bo chcieli poświęcić swój czas na modlitwę.

Po Mszy świętej – w półmroku i ciszy – odbyła się tradycyjna procesja po cmentarzu. Niezwykle przejmujące i wzruszające są te momenty, kiedy kardynał stawiał świece na grobach pod krzyżami, gdzie było ciemno i pusto. Poruszające były te krzyże na których zamiast imion i nazwisk było tylko N.N.

O tym trzeba mówić, o tym trzeba pisać, by świat się dowiedział, że… jeśli o żyjących świat zapomniał, to o zmarłych świat usłyszy! Świat usłyszy, że Chrystus, że Kościół nie zapomina o tych, o których świat zapomniał!

Modlitwa na grobach bezdomnych jest nie tylko ważna, potrzebna ale i konieczna, bo w Kościele każdy jest ważny! Ważny jest ten który ma dobra i w nie opływa ale i ten, który nie ma nic. Ten który ma imię i nazwisko oraz ten, który jest N.N. Ten który ma nagrobek marmurowy, czy granitowy, ale również ten, który ma zwykły sosnowy krzyż.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here