Dokładnie na dwa dni przed terminem – bo jakoś tak mnie tchnęło, bym zerknął do dowodu rejestracyjnego – pojechałem do dobrze mi znanej stacji diagnostycznej, by zrobić przegląd samochodu i uzyskać potrzebne stemple w dowodzie rejestracyjnym.
Tym razem – co nie zdarza się często – pojechałem i byłem na pierwszego, bo nie musiałem stać w kolejce, ale natychmiast wjechałem do hali, gdzie znajduje się kanał do badania pojazdów mechanicznych. Bez problemu zostało wszystko posprawdzane i wynik badania był pozytywny – bez żadnych zastrzeżeń.
Cała ta obowiązkowa, coroczna „przyjemność” kosztowała mnie 98 złotych, ale dzięki niezbędnej adnotacji mogę jeździć z poczuciem bezpieczeństwa i pewnością, że wypełniłem prawo i nic na drodze mi nie grozi.
Wracając do domu, postanowiłem jeszcze przed zimą, choć już w porze jesiennej wstąpić na myjnię, by odświeżyć moją białą strzałę, która służy mi już 6 lat – na co wskazują stemple w dowodzie rejestracyjnym. Mam nadzieje, że jeszcze posłuży.