Kiedy byłem na pierwszej mojej parafii – o czym już nie jednokrotnie o tym pisałem – miałem wspaniałego księdza proboszcza, który wśród wielu swoich opowieści opowiadał mi o swojej posłudze w katedrze, gdzie był wikariuszem. – Bo wie ksiądz, katedra to było prestiżowe miejsce, gdzie nie każdy mógł odprawiać, a już na pewno głosić Słowo Boże.
Na przykład – bardzo mocno to zapamiętałem – w Wielkim Poście na Gorzkie żale do katedry ciągnęło całe miasto. To było wydarzenie, bo na kazania pasyjne zapraszani byli najwybitniejsze osoby w diecezji począwszy od biskupów, na profesorach seminarium skończywszy. Na nabożeństwach obok wiernych obecne było również całe seminarium, które najpierw przychodziło na katedralną summę, a potem na wieczorne nabożeństwo. Pamiętam – dalej mówił nieżyjący już mój proboszcz – po odśpiewaniu Gorzkich żali – kaznodzieja wchodził na dużą ambonę i głosił kazania pasyjne. – mówił z zachwytem mój ksiądz proboszcz. Te wspomnienia bardzo mocno utkwiły mi w głowie…
Kiedy wraz z moim operatorem przygotowywaliśmy nagranie – program – o historii katedry z proboszczem bazyliki archikatedralnej przypomniałem te wspomnienia mojego proboszcza, byłego wikariusza katedralnego. Wówczas prałat – proboszcz katedry – mówi do mnie, to może ksiądz wygłosił tegoroczne kazania pasyjne na Gorzkich żalach? No jak odpowiedzieć na takie pytanie? Oczywiście, że tak, ale… tu postawiłem pewne ale… ale z tej dużej ambony! Księże – nie ma sprawy!-odpowiedział gospodarz katedry.
Z radością odpowiedziałem na tę propozycję, która stanie się – stała się – spełnieniem jakiś pragnień – kapłańskich marzeń. Może to śmieszne ale.. głosić kazania pasyjne w katedrze – kościele na którego posadzce leżałem przyjmując święcenia kapłańskie – wchodząc w kapłaństwo. Głosić kazania z ambony, z której kazania głosili księża biskupi mojej diecezji oraz zaproszeni goście tacy jak… kard. Karol Wojtyła – metropolita krakowski, kard. – Stefan Wyszyński –Prymas Polski czy kard. Józef Glemp – Prymas Polski. Tym samym wejść w historię mojego Kościoła lokalnego jako jeden z księży, który głosi Słowo w katedrze. Ktoś po przeczytaniu tego powie – to śmieszne, a może nawet żenujące, a dla mnie bardzo ważne i niezwykle cenne.
Postanowiłem, że w czasie nabożeństwa będę używał również – dla mnie osobiście cennej pamiątki – czerwonej kapy (bo nabożeństwa pasyjne celebrowane są w kolorze czerwonym) którą wykroiła i uszyła od a do z moja Babcia. Dokładnie 13 lat temu (marzec 2010) kiedy byłem na mojej pierwszej parafii i nie było tam czerwonej kapy poprosiłem moją Babcię, aby taka kapę liturgiczną dla mnie uszyła. I uszyła – pisałem o tym tutaj – NOWA KAPA Dodam, że na moich pierwszych Gorzkich Żalach Babcia w raz z Rodzicami była ze mną w katedrze. Jak Pan Bóg jest niesamowity i dobry!
To jednak nie koniec niespodzianek – moich pierwszych Gorzkich Żali w katedrze bowiem.. kiedy przyszedłem wcześniej do bazyliki chcąc przygotować statyw do kamery na nagranie – bo postanowiłem nagrywać swoje nauki pasyjne – ustawiając kamerę kontem oka zauważyłem, że w ławce – niemalże na wprost starej ambony siada –ubrany po cywilnemu – kardynał jałmużnik, który przyjechał w tych dniach do swojego rodzinnego miasta. Pokłoniłem się księdzu kardynałowi, zrobiłem co zaplanowałem, poszedłem do zakrystii, a kiedy wchodziłem na ambonę, by głosić kazanie zobaczyłem, ze niemalże na wprost niej siedzi kardynał a obok niego dwu moich profesorów z seminarium. Stres był i to olbrzymi, ale…. chyba się udało. Tak Pan Bóg daje człowiekowi takie kapłańskie radości, jak choćby kazania pasyjne w katedrze.